Główna zawartość
Rozmowy i wywiady
Kurs: Rozmowy i wywiady > Rozdział 1
Lekcja 1: Rozmowy z Salem: wywiady i prezentacje- Sal Khan on Digital and Physical Learning
- Year 2060: Education Predictions
- The Gates Notes: Sal on Khan Academy
- Khan Academy Computer Science Launch
- Salman Khan at Rice University's 2012 commencement
- Korzystanie z Khan Academy
- Dlaczego nigdy nie powiem swojemu synowi, że jest bystry?
© 2023 Khan AcademyWarunki użytkowaniapolitykę prywatnościInformacja o plikach cookie
Sal Khan on Digital and Physical Learning
In his trademark style, Sal Khan, founder of Khan Academy, walks viewers through the many ways digital technology can impact teaching and learning in a blended learning environment.
Chcesz dołączyć do dyskusji?
Na razie brak głosów w dyskusji
Transkrypcja filmu video
Pomyślałem, że z okazji dnia e-learningu nagram odcinek o tym,
jak moim zdaniem można wykorzystać cyfrowe zasoby edukacyjne w połączeniu
z kształceniem bezpośrednim. Ta koncepcja nosi nazwę
„blended learning”. To mieszanka edukacji wirtualnej
z bezpośrednią. Najprościej zrobić to tak:
klasyczne szkolnictwo nie zmienia się, natomiast zasoby wirtualne,
portale takie jak Khan Academy, służą jako uzupełnienie. Może to wyglądać tak,
że nauczyciel mówi uczniom w klasie: słuchajcie, skoro przerabiamy
teraz równania kwadratowe, to wejdźcie na tę stronę i poróbcie
trochę ćwiczeń we własnym tempie, bo pomoże to wam lepiej
przyswoić sobie materiał. Większość spośród 4 mln użytkowników
Khan Academy to właśnie tacy uczniowie, którzy douczają się
w internecie po lekcjach. Może opuścili kilka dni szkoły albo po prostu powtarzają materiał
przed klasówką czy egzaminem. Kolejnym, nazwijmy to, poziomem jest wykorzystanie tych zasobów
w bardziej podmiotowy sposób, który zaczyna już umożliwiać
pewne zmiany w planie zajęć szkolnych. Wszyscy wiemy,
jak to wygląda tradycyjnie. Nie wszędzie tak jest,
ale zwykle wygląda to tak, że w klasie… w klasie nauczyciel omawia temat, po czym jest trochę zajęć,
ale lekcja to głównie wykład. Tak jest w tradycyjnej szkole,
nie wszystkie takie są. Zwykle w szkole uczniowie
słuchają wykładu, i dopiero w domu… dopiero w domu wykonują ćwiczenia,
zwane potocznie „pracą domową”. Bo robi się je w domu. Kiedy zacząłem wrzucać
te filmiki na YouTube… To nie był mój pomysł;
nauczyciele robili to od dawna, na długo, zanim powstała
Khan Academy… Kiedy zacząłem, ktoś powiedział: Słuchaj, skoro zrobiłeś filmik
o twierdzeniu de l'Hôpitala, skoro zrobiłeś filmik
o prawach Newtona, to nie muszę już
wykładać tego na lekcji. Zadam uczniom,
żeby obejrzeli twój filmik w domu, (niektórzy nauczyciele
robią własne filmiki) i dzięki temu zyskam czas
na bardziej praktyczne zajęcia, takie jak rozwiązywanie zadań
i ciekawe projekty. W tym przypadku zmiana jest subtelna,
ale dochodzi do odwrócenia ról. W klasie robi się typową pracę domową,
a w domu słucha się wykładów. Chciałbym znowu podkreślić,
że to nie jest nasz pomysł, choć wszyscy nam go przypisują. To rozwiązanie ma jednak wielkie zalety. Pierwsza z nich to fakt, że moim zdaniem
właśnie tu głównie ludzie się uczą, bo muszą rozwiązywać konkretne
zadania i intensywnie myśleć. Pracując w domu uczeń
może na czymś utknąć. Jeśli rodzeństwo ani rodzice
nie mają czasu mu pomóc, będzie błądzić nie wiedząc,
czy robi dobrze. Z tradycyjną lekcją w szkole
też wiąże się problem, bo nauczyciel narzuca
to samo tempo całej klasie. Jeśli uczeń nie pamięta
czegoś sprzed kilku lat, może wstydzić się zapytać,
a jeśli nawet się nie wstydzi, nauczyciel może odmówić,
bo na lekcji nie ma na to czasu. W szkołach średnich uczniowie
często wszystko notują, zamiast słuchać lekcji
i próbować ją zrozumieć. Jeśli natomiast uczeń
może wysłuchać lekcji w domu, to zrobi to wtedy,
gdy będzie na to gotowy, a nie na przykład o 7 rano,
po niezbyt dobrze przespanej nocy, kiedy umysł woli zająć się czymś innym. Chyba największą zaletą
jest możliwość powtarzania, którą w klasie utrudnia wstyd
lub brak czasu. Uczeń 8. klasy, który nie całkiem
rozumie mnożenie ułamków, nie nauczy się już tego
w tradycyjnej szkole, idącej równym dla wszystkich tempem. Tu natomiast ma możliwość
ponownego obejrzenia wykładu, aby rozwiać wątpliwości.
Nawet jeśli to płatna lekcja i jej autor nagle poda nieznany termin, zawsze może wcisnąć pauzę
i sprawdzić w internecie, co dokładnie oznacza ten termin. Ktoś zaraz powie: hola, już teraz
wielu uczniów nie odrabia pracy domowej. Skąd wiesz, że tak samo
nie będzie z oglądaniem lekcji? Otóż można na to spojrzeć
idealistycznie albo cynicznie. Patrząc idealistycznie, uważam, że większość uczniów
chce odrabiać pracę domową, a pozostali nie odrabiają jej,
bo mają problemy. Podchodzą do niej… z niechęcią,
bo budzi w nich frustrację. Dlatego jej nie odrabiają. Gdyby pozwolić im pracować we własnym
tempie, żeby złapali bakcyla… Świadomość, że się coś zrozumiało, to chyba najprzyjemniejsze
uczucie znane człowiekowi. Więc jeśli pozwoli im się
uczyć we własnym tempie, to myślę, że większość uczniów będzie
z przyjemnością odrabiać pracę domową. Poza tym Khan Academy
pozwala nauczycielom czy rodzicom sprawdzać, ile uczeń zrobił w domu. Daje też inne informacje, na przykład: dlaczego jakiś uczeń
siada do lekcji o 2 w nocy. O takich rzeczach teraz
nikt się nie dowiaduje. Zaś z cynicznego punktu widzenia: nieważne, co pewnym uczniom
zadamy do domu – i tak tego nie zrobią. Po prostu nie zrobią i już. W tej perspektywie uważam,
że jeśli mamy możliwość wyboru, która z tych form edukacji
będzie stosowana w szkole, to lepiej wybrać rozwiązywanie zadań
i projekty niż wykłady, bo to aktywne formy, pozwalające
namacalnie poczuć dany temat, pozwalające uczniom
pomagać sobie nawzajem, i pozwalające nauczycielowi
sprawdzić przed egzaminem, jak dobrze uczniowie opanowali materiał. Najgorzej, gdy ktoś w domu
nie odrabia lekcji, a w szkole tylko
biernie słucha wykładów. Taki ktoś nie skorzysta
z żadnej z tych form, bo wykłady do niego nie trafiają,
a w domu nie utrwala wiedzy ćwiczeniami. Dla pełnej jasności: model,
który tu opisuję, nazywa się „fliproom”, czyli „odwrócona szkoła”. To dla mnie etap przejściowy;
pewien postęp, ale można zrobić krok dalej. Próbujemy już tego
w niektórych szkołach. Ten „krok dalej”
to odpowiedź na pytanie: jak dostępność zasobów wirtualnych
może wpłynąć na to, co robimy w klasie? W tej chwili, w pierwszym
i drugim modelu edukacji wciąż mamy coś, co często
nazywa się „kształceniem wymuszonym”. W pierwszym tygodniu
wszyscy uczą się tematu A. W drugim tygodniu
wszyscy uczą się tematu B. W trzecim tygodniu
wszyscy uczą się tematu C. Główny problem jest taki,
że ludzie uczą się w różnym tempie. Jedni potrzebują mniej,
a inni więcej czasu. Ten model po prostu prowadzi wszystkich
równym szeregiem przez program szkolny. Ustala z góry… ile czasu wymaga nauczenie się czegoś. Kiedy i jak długo
trzeba się czegoś uczyć. Tutaj wartością zmienną – bo coś
musi być zmienne, jeśli różnie sprawni uczniowie
muszą maszerować w równym tempie – jest ich stopień zrozumienia materiału. Tak jest w modelu „uzupełnienia”,
i tak jest w modelu „odwróconej szkoły”. Oba narzucają wszystkim to samo tempo. Teraz jednak mamy narzędzia –
w przypadku Khan Academy darmowe – dzięki którym uczniowie mogą
uczyć się we własnym tempie do skutku. Ta zmienna to wielki problem. Jeśli przerobiliśmy
z wami potęgowanie i chcemy przejść do kolejnego
tematu: logarytmów, to nie możemy zakładać, że znacie
ten temat lepiej niż pobieżnie, bo przy kolejnym natraficie na ścianę. Dlaczego więc nie pozwolić
na naukę we własnym tempie? …naukę we własnym tempie? Tak, by opanowali temat
przed przejściem do kolejnego. W tym modelu wartością stałą
jest zrozumienie materiału… Wszyscy są nauczeni „do skutku”. Natomiast zmienną jest czas,
jakiego potrzebują różni uczniowie. We wszystkich klasach,
w których spróbowaliśmy dać uczniom tyle czasu,
ile potrzebowali na naukę, zauważyliśmy, że uczniowie, którzy
pół roku wcześniej byli zapóźnieni, gdy daliśmy im czas na nadrobienie,
szybko dobijali do klasowej czołówki. Nagle trudno było powiedzieć,
który uczeń jest słaby, a który zdolny. Wielką zaletą nauki we własnym tempie, zwłaszcza jeśli nauczyciel
zna postępy uczniów, jest to, że zamiast wygłaszać na lekcji
zrównujący wszystkich wykład może przerabiać z uczniami
konkretne ćwiczenia, służąc im radą i pomocą. Pojawia się dużo wolnego czasu, więc uczniowie mogą uczyć się
we własnym tempie. Część domowych ćwiczeń uczeń
może wykonać w klasie. Oczywiście nie wszystkie. Resztę czasu można poświęcić
na zajęcia kreatywne. Zajęcia kreatywne i projekty. Moim zdaniem… i to się sprawdziło
w pilotowych klasach… Jeśli na tej osi oznaczymy
zakres nauczanego materiału, a ta oś będzie oznaczać
stopień jego zgłębienia, to tutaj, w tym punkcie,
znajdzie się edukacja pamięciowa, natomiast tutaj będzie
edukacja kreatywna. Jeśli przyjmiemy, że najniższy
rządek to matematyka… to tutaj znajdzie się
na przykład tabliczka mnożenia, a tutaj – zupełnie nowe
twierdzenie matematyczne, rozwiązanie jakiegoś algorytmu
albo nie wiem, co jeszcze… napisanie programu komputerowego. Moim zdaniem, zasoby wirtualne
mają wielki potencjał. Teraz znajdują się mniej więcej tutaj. Są tam rzeczy pamięciowe, lecz staramy się tworzyć filmy, które wyjaśniają pojęcia
w intuicyjny sposób. Jednocześnie tworzymy ciekawe
ćwiczenia, modele i zabawy, aby uczniowie mogli
sami zrozumieć coś lepiej. W miarę jak te zasoby będą
stawały się coraz lepsze, bo na razie to bardzo wczesny etap, stopniowo uwolnią nauczycieli
od konieczności uczenia tego materiału. Obecnie, z powodu standaryzowanych
testów i innych rzeczy zajęcia szkolne bardzo mocno
się na tym koncentrują. Zamiast traktować e-learning
jak coś, co ma zastąpić szkołę, warto zauważyć,
że jeśli e-learning zajmie się tym, to odciąży szkoły i nauczycieli,
pozwalając im skupić się na tym. Bo w tym nauczyciele są najlepsi. Tylko człowiek skutecznie pomoże,
tylko człowiek odczyta emocje dziecka. Nadzór człowieka jest niezbędny, aby dziecko w pełni
skorzystało z udziału w prawdziwie kreatywnych projektach. Gdy powstanie taki model edukacji,
z nauką we własnym tempie i kreatywnymi zajęciami w szkole, być może zmusi nas do przemyślenia,
jak ma wyglądać szkoła. Przy nauce we własnym tempie nie trzeba będzie dzielić uczniów
na grupy wiekowe. Teraz wiedza jest podzielona
na przedmioty. Ten podział jest sztuczny. Analiza, fizyka, algebra, ekonomia…
Te dziedziny się łączą. Można uczyć ich razem,
by uczniowie dostrzegli powiązania.