Główna zawartość
Makroekonomia - program rozszerzony
Kurs: Makroekonomia - program rozszerzony > Rozdział 3
Lekcja 1: Zagregowany popytZagregowany popyt
We've learned about demand for a good or service, but aggregate demand is different: its the demand for everything bought in an economy. In this video, we discuss how aggregate demand (AD) is different from demand and why aggregate demand is downward sloping. Stworzone przez: Sal Khan.
Chcesz dołączyć do dyskusji?
Na razie brak głosów w dyskusji
Transkrypcja filmu video
W tym i następnych odcinkach
będziemy mówić o globalnym popycie
i globalnej podaży. Zaczniemy od globalnego popytu,
potem zajmiemy się podażą. Popyt globalny i... Napiszę jeszcze raz... Globalna podaż. Zaznaczam,
że będzie to przypominać podaż i popyt w ujęciu tradycyjnym,
ale jest wielka różnica między popytem
globalnym a tradycyjnym, w kontekście mikroekonomicznym, a podaż globalna,
w kontekście makroekonomicznym, różni się od tej zwykłej,
w kontekście mikroekonomicznym. Rozważania zacznijmy
od wersji mikroekonomicznej. Tu jest makroekonomia...
Patrzymy na gospodarkę jako całość. To są koncepcje w skali makro. Dla porównania
wróćmy do mikroekonomii. Do mikroekonomicznych
koncepcji podaży i popytu. Weźmy jakiś konkretny rynek,
np. rynek batoników. To jest rynek batoników. Widzieliśmy to wiele razy; na takich przykładach
uczyliśmy się mikroekonomii. Na osi pionowej zaznaczymy cenę
za jednostkę (tu za batonik), a na osi poziomej będzie ilość kupiona lub sprzedana
w danym okresie. Widzieliśmy, że krzywa popytu
na ogół ma nachylenie ujemne, wygląda jakoś tak.
Można to interpretować rozmaicie. Przy wysokiej cenie ludzie
mówią: „Dlaczego batonik? Kupię coś innego, co ucieszy mnie
tak samo lub bardziej". Kupują więc małą ilość. A przy niskiej cenie... Tu jest niska cena. Ludzie powiedzą: „To okazja!
Tanie batoniki, kupię dużo. Zamiast kupować lizaki i lody,
kupię batoniki". I kupują dużo. To jedna interpretacja.
Druga - to krzywa korzyści krańcowej. Niedługo po rozpoczęciu produkcji
zawsze znajdzie się ktoś, kto aż tak lubi batoniki,
że drogo za nie zapłaci. Pierwsze jednostki
przynoszą dużą korzyść. Jednak im więcej batoników na rynku,
tym mniejsza korzyść krańcowa. Ludzie nadal lubią batoniki, ale nie tak bardzo
jak ich pierwsi nabywcy. I właśnie dlatego krzywa maleje. Wykres popytu globalnego
będzie wyglądał podobnie, ale zasada jest zupełnie inna. Narysujmy więc...
zmienię kolor, bo to co innego. Teraz wersja makro. Mówimy o popycie globalnym. Popyt globalny. Przede wszystkim - czym on jest? Myślimy o całej gospodarce,
nie o rynku jednego dobra czy usługi. Przy popycie globalnym na oś poziomą nanosimy nie ilość... nie ilość dóbr kupionych
czy sprzedanych w pewnym okresie, ale produkcję całej gospodarki. Już to wiemy: produkcja gospodarki w danym
okresie to realny PKB. Na tej osi zaznaczamy realny PKB. To, ile produkujemy.
Jest analogia do ilości z wykresu mikro; tutaj mamy wielkość produkcji
całej gospodarki. A na tej osi zaznaczamy poziom cen. Tutaj - ceny. Ale to nie są ceny
jednego dobra czy usługi, to nie ceny batoników, tylko ogólny poziom cen
w gospodarce. Ustalony metodą średniej ważonej
czy w inny sposób. Zmierzony poziom cen w gospodarce. Zobaczymy, że krzywa opada. Wygląda tak. Tak będzie wyglądała;
to możemy założyć. My nie wiemy,
że dokładnie tak wygląda, ale powiedzą nam to ekonomiści
na podstawie pewnych teorii. Wyjaśniają zjawiska za pomocą modeli, odsuwając na bok psychologiczny
aspekt ekonomii... To jeden z możliwych sposobów
objaśniania cyklu gospodarczego. Choć już wiecie, że ja przykładam wielką
wagę do aspektów psychologicznych. W każdym razie - krzywa opada. Krzywa opada tak. Powtarzam: tu jest jedno
dobro lub jedna usługa, a to gospodarka jako całość.
Ogólny poziom cen. To jest rzeczywista
produkcja w gospodarce. Czyli... Z początku to
dość nieintuicyjne. Jeśli ceny są wysokie...
Rzadko jest tak skrajnie. PKB nie spada do zera, ale to nasze uproszczenie.
Narysuję to tak. Narysuję tak, żeby uniknąć
przypadku skrajnego. Niech będą jakieś ceny,
żeby PKB nie był zerowy. Generalnie, jeśli ceny są wysokie,
PKB spadnie. I pamiętajcie, ceteris paribus,
przy tych samych okolicznościach. Jeśli ceny są niskie, PKB wzrośnie. Dzieje się to z zupełnie innych
powodów niż tutaj. Ta krzywa opada wskutek
efektu substytucyjnego. Gdy ceny są wysokie, ludzie mówią: „Nie muszę kupować batoników,
kupię lody, koktajle itp."... A gdy ceny są niskie, mówią: „Zamiast innych przekąsek będę
kupować batoniki, bo to okazja". Tu jest inaczej. Ekonomiści opracowali kilka teorii którymi tłumaczą malejącą
krzywą popytu globalnego. Jeszcze raz, żeby było jasne:
popyt globalny. Ten wykres przedstawia... całą produkcję gospodarki
jako funkcję poziomów cen. Tu jest popyt globalny,
a tu po prostu popyt. Istnieją trzy główne teorie, którymi ekonomiści tłumaczą
malejącą krzywą popytu globalnego. Po pierwsze, efekt dochodowy. Zapiszę. Pierwszym wytłumaczeniem
jest efekt dochodowy. Dochodowy. Efekt dochodowy. Efekt bogactwa mówi nam...
Znów, to dość nieintuicyjne. Mógłbym powiedzieć: „Ceny spadły, a jeśli spadły ceny,
to i wynagrodzenia, może też zyski przedsiębiorstw,
ludzie stracą optymizm, w gospodarce będzie gorzej...". Nie to mówi nam ten wykres.
Pamiętajcie, ceteris paribus. Te same okoliczności.
Tutaj zakładamy jedynie... jeśli przyjmiemy ten scenariusz, zakładamy, że spadły tylko ceny. Cała reszta w gospodarce
pozostaje taka sama. Nie zmieniło się zatrudnienie,
zyski też nie. Nie zmienił się poziom optymizmu. Zmiana jest jedna.
Ludzie budzą się pewnego ranka, a tu wszystko w gospodarce
jest o połowę tańsze niż było. Ludzie mają tyle samo oszczędności,
pieniędzy w portfelu... Wtedy, przy tych samych okolicznościach,
mówią: „Za swoje pieniądze mogę kupić więcej.
Czuję się bogatszy". Efekt dochodowy. Powiedzą:
„Zażądam więcej dóbr i usług, bo za pieniądze,
które mam w kieszeni, mogę kupić więcej rzeczy". Analogicznie, jeśli obudzą się
pewnego ranka... ceteris paribus, i zobaczą,
że ceny wszystkiego podwoiły się, powiedzą: „Na nic już mnie nie stać! Wszystko zdrożało.
Kupię mniej dóbr i usług". Efekt dochodowy to jedna teoria
tłumacząca... ceteris paribus... dlaczego krzywa popytu
globalnego jest malejąca. Druga wiąże się
ze stopami procentowymi. Druga to... Napiszę: „Oszczędności... efekt oszczędności
i stóp procentowych". Stóp procentowych. Wyobrażacie sobie: jeśli wcześniej... wcześniej to wyrażało,
ile ktoś ma pieniędzy w kieszeni, i ile musi wydać na dobra i usługi,
żeby mieć miłe, dobre życie. Tyle z początku miał zaoszczędzić. Jeśli nagle rzeczy bardzo tanieją, to nie trzeba tyle wydawać
na dobra i usługi. Można wydawać mniej. Jeśli rzeczy potanieją,
to człowiek wyda mniej. Teraz na dobra i usługi
pójdzie taka kwota, zatem można znacznie więcej
zaoszczędzić. Tutaj więc... Ceteris paribus. Gdyby jutro rzeczy
kosztowały pół dotychczasowej ceny, to ludzie wydawaliby mniej i zaoszczędzili znacznie więcej. Widzieliśmy to już:
gdy ludzie oszczędzają, pieniądze trafiają do systemu
finansowego, do banku, i są pożyczane innym osobom. Kiedy rosną oszczędności... I znów: ceteris paribus, ceny spadają, ceteris paribus, oszczędności rosną, co oznacza, że podaż pieniądza,
podaż kapitału pożyczkowego, podaż kapitału pożyczkowego, pożyczanie pieniędzy... idzie w górę. Już wiemy: jeśli zwiększycie
podaż kapitału pożyczkowego, to pożyczanie pieniędzy będzie
tańsze. Innymi słowy, stopy procentowe... Spadną stopy procentowe. A gdy spadną stopy procentowe,
jest taniej - płacicie mniej za pożyczenie pieniędzy
i inwestowanie. Pożyczacie pieniądze
i budujecie dom lub fabrykę. Pożyczacie pieniądze
i kupujecie inwentarz. Spadek stóp procentowych
pobudza inwestycje. Pobudza inwestycje. A to sprzyja
rozwojowi gospodarki. Jest coraz więcej dóbr i usług. Natomiast gdyby ceny wzrosły... W tej sytuacji spadały.
Gdyby ceny wzrosły, to ludzie musieliby
wydawać więcej. Więcej pieniędzy na...
na rzeczy potrzebne do życia. Byłoby mniej oszczędności, a wtedy jest mniejszy
kapitał pożyczkowy, stopy procentowe rosną,
inwestycji jest mniej, więc gospodarka pogarsza się.
Realny PKB... Pamiętajcie, gdy mówię „PKB",
mam na myśli „PKB realny". Realny PKB spadnie. A tutaj realny PKB pójdzie w górę. Trzecia teoria...
a raczej trzecie wytłumaczenie... Ekonomiści lubią malejącą
krzywą popytu, gdyż wyjaśniają nią, jak popyt i podaż globalna
wpływają na cykle koniunkturalne... Trzeci efekt nazwę efektem dewizowym. Efekt dewizowy. Zatem - dewizy. Dewizy. Rozumowanie ekspertów... Wróćmy
do sytuacji, gdy spadły ceny. Ich rozumowanie przebiega tak:
„Jeśli ceny spadają, to spadają też stopy procentowe, bo w tej gospodarce jest większy
kapitał pożyczkowy w tej walucie. A gdy stopy spadają, inwestor powie: „W swoim kraju mam niskie
oprocentowanie. Przeliczę pieniądze na inne waluty,
by uzyskać wyższy procent". Gdy stopy procentowe spadają,
ludzie zmieniają walutę. Zmieniają walutę na inną. Poprzednio... Mówimy o USA. W USA stopy procentowe są niskie, a w Wielkiej Brytanii - wyższe.
Tam ceny nie spadły aż tak. Ludzie postanawiają:
„Przestawię się z dolarów na funty. A kiedy to robią... Przewalutowanie... Omówię je
szczegółowo w odcinku o dewizach. Jeśli przechodzą z dolarów na funty, to podaż dolarów rośnie i jest większy popyt na funty, więc cena dolara
względem funta spadnie. Dolar osłabnie. Dolar... Dolar będzie słabszy
względem innych walut. A jeśli dolar osłabnie... to trudny temat, objaśnię go
w odcinku o wymianie walut, jeśli dolar osłabnie
względem innych walut, to amerykańskie dobra i usługi
wydadzą się tańsze ludziom w, np. Anglii. Powiedzmy, że wyprodukowanie
auta w USA kosztowało 10 000$. A 10 000$,
zanim to wszystko się stało, było warte 5000 funtów, Teraz dolar osłabł. 10 000$ będzie równoważne
czterem tysiącom funtów. Zagraniczni konsumenci ucieszą się: „Amerykańska waluta
staniała względem naszej!". I będą kupować coraz więcej
amerykańskich rzeczy. USA będą więcej eksportować. I znów: jeśli wzrośnie popyt
na dobra i usługi z USA, to wzrośnie PKB. Zatem niskie stopy procentowe skłaniają ludzi do ucieczki
od danej waluty, która w konsekwencji tanieje. Dobra
i usługi są tańsze dla reszty świata, a w konsekwencji rośnie eksport netto. Można to ująć prosto:
jeśli ceny w USA zmalały, ludzie mówią: „Opłaca się kupować
w Stanach". I eksport netto rośnie. Zatem przy niskim poziomie cen
PKB idzie w górę. A przy wzroście cen
stanie się odwrotnie.