If you're seeing this message, it means we're having trouble loading external resources on our website.

Jeżeli jesteś za filtrem sieci web, prosimy, upewnij się, że domeny *.kastatic.org i *.kasandbox.org są odblokowane.

Główna zawartość

Ekonomia Keynesowska

Kontrast myślenia Keynesowskiego i klasycznego. Stworzone przez: Sal Khan.

Chcesz dołączyć do dyskusji?

Na razie brak głosów w dyskusji
Rozumiesz angielski? Kliknij tutaj, aby zobaczyć więcej dyskusji na angielskiej wersji strony Khan Academy.

Transkrypcja filmu video

W tym odcinku chciałbym wprowadzić… już o tym wspominałem, ale teraz powiem więcej o keynesizmie. To jest zdjęcie Johna Maynarda Keynesa. Często źle wymawiam jego nazwisko. Ma być Keynes przez „ej”. Ten ekonomista najsłynniejsze prace napisał podczas Wielkiego Kryzysu. Uważał, że modele klasyczne podczas Wielkiego Kryzysu nie sprawdzają się. Żeby zrozumieć to nieco lepiej, porównajmy klasyczne modele globalnej podaży i globalnego popytu z modelem keynesowskim. Mówiliśmy już… Znowu źle wymówiłem. Model keynesowski. Keynesizm. Przy kilku okazjach już zaczęliśmy wprowadzać elementy keynesizmu; teraz spróbujemy pokazać różnicę między modelami. Nie wskażę jedynego słusznego. Keynes uważał, że na dłuższą metę model klasyczny ma sens. Ale wypowiedział słynne zdanie: „Na dłuższą metę wszyscy umrzemy”. Podkreślam, że nie zamierzam bronić ekonomii keynesizmu. Ma mocne punkty, ale istnieją też inne szkoły. Niestety, często dogmatyczne. Są powody, by do keynesizmu podchodzić z rezerwą. Omówimy je w następnych odcinkach. Teraz tylko chcę, żebyście zrozumieli, na czym polega ekonomia keynesowska i czym się różni od klasycznej. W ekonomii klasycznej… W obu przykładach odwołam się do globalnego popytu i podaży. To ujęcie klasyczne. Tu jest cena, a na tej osi realny PKB. PKB realny. Taki sam wykres zrobię dla keynesizmu. Tutaj cena, a tu - PKB realny. PKB realny. W obu modelach, ujęciach rzeczywistości, krzywa popytu globalnego opada - z wielu przyczyn, które omawialiśmy. Tu jest popyt globalny. Popyt globalny. Już wiemy, że w ujęciu klasycznym, długookresowo, całkowita produkcja gospodarki, czy zdolność produkcyjna, nie powinna zależeć od cen. Widzieliśmy, że krzywa długookresowej podaży globalnej wygląda tak. To jest podaż globalna w ujęciu długookresowym. Czyli długookresowa podaż globalna. Te ceny świadczą o tym, czego chcą i żądają ludzie, ale, ostatecznie, ceny i pieniądze tylko ułatwiają transakcje. Idziecie do pracy, dostajecie pensję, a potem za te pieniądze kupujecie wytwory gospodarki, np. żywność, schronienie i transport. Zatem pieniądze tylko ułatwiają transakcje. Produkcja gospodarki zależy od liczby uczestników i od technologii; od tego, jakie są fabryki oraz zasoby naturalne. Gdybyście chcieli zmienić globalny popyt, gdyby rząd, powiedzmy, miał dodrukować trochę pieniędzy, a globalny popyt… gdyby rząd zrzucał pieniądze ze śmigłowców. W modelu klasycznym krzywa popytu globalnego poszłaby w prawo, ale krzywa długookresowej podaży globalnej jest pionowa, więc produkcja się nie zmienia. Tylko cena przechodzi od tej równowagi do tej. Cena idzie w górę, wystąpi inflacja, ale nie będzie wzrostu produkcji. Są różne sposoby na przesunięcie tej krzywej w prawo. Np. polityka fiskalna, gdy rząd utrzymuje wpływy z podatków na stałym poziomie, ale zwiększa wydatki, lub robi na odwrót. Nie nie zmienia poziomu wydatków, ale obniża wpływy z podatków. Pompując pieniądze w gospodarkę przesuwa krzywą popytu globalnego w prawo. W tym klasycznym ujęciu mówi się, że długookresowo wyniknie z tego tylko inflacja. Produkcję gospodarki można zwiększyć w jeden sposób: zwiększając jej produktywność. Może poprzez inwestycje w technologię, przez poprawę wydajności, wzrost liczby ludności… Jedyny sposób - to przesunąć tę krzywą w prawo, po stronie podaży, tutaj. I Keynes temu nie przeczył, ale w czasie Wielkiego Kryzysu powiedział: „Ludzie nagle zbiednieli. Nie wysadzono fabryk w powietrze, pracownicy nie zniknęli. Fabryki chcą działać, ale są zamykane, bo nie ma popytu. Ludzie chcą pracować, ale nikt im nie każe, Mogliby wytwarzać dobra, które można by rozdawać… Ale nikt nie chce, aby pracowali”. Podejrzewał, że coś dziwnego dzieje się z globalnym popytem, zwłaszcza krótkookresowo. W bardzo prostym, krótkookresowym modelu… już mówiliśmy o krzywej krótkookresowej podaży globalnej, która idzie w górę i może wyglądać mniej więcej tak. Tu zaczyna się wdrażanie niektórych koncepcji keynesizmu. Mnie się podoba coś pomiędzy, ale w bardzo krótkiej perspektywie, Keynes powiedziałby, że ceny będą bardzo lepkie. Krótkookresowo. Powiedziałbym: „na bardzo krótką metę”. Zwłaszcza gdy gospodarka produkuje poniżej swoich możliwości, tak jak było podczas Wielkiego Kryzysu, ceny są lepkie. Ceny są lepkie. Na wyczucie - to ma sens. W przegrzewającej się gospodarce ludzie dużo pracują, ale żądają płacy za nadgodziny. Aby fabryki działały szybciej, przy wysokiej utylizacji, ludzie zażądają więcej. Jeśli jednak bardzo zależy mi na pracy, nie będę żądał podwyżki. Kiedy moja fabryka ma 30% utylizacji, a ktoś chce kupić trochę więcej, nie powiem: „Podwyższam ceny”. Powiem: „Tak, ta sama cena. Chcesz wykorzystać jeszcze 5% mojej fabryki? Świetnie”. Na bardzo krótką metę, patrzymy na krzywą podaży globalnej inaczej niż w modelu klasycznym. Keynes mówi, że przy dowolnym poziomie PKB, krótkookresowo, ceny pozostaną niezmienne. Nie zmienią się. W tym modelu… tu jest podaż globalna, na bardzo krótką metę. Bardzo krótką. Można by się spierać, ile to właściwie czasu. Czy mówimy o dniach, tygodniach, miesiącach, a nawet latach… W każdym razie zauważamy coś ciekawego. W tym modelu jedyny sposób, by podwyższyć PKB, dotyczy podaży. A w tym modelu jedyny sposób, by podwyższyć PKB, dotyczy popytu. Albo poprzez politykę pieniężną - dodrukowanie pieniędzy, albo poprzez politykę fiskalną - obniżka podatków przy utrzymaniu stałych wydatków. Lub jedno i drugie. Finansowanie przez deficyt finansowy. Może bez utrzymywania stałych podatków, ale przy wyższych wydatkach. Trzeba przesunąć krzywą w prawo, i to może być sposób… to może być sposób, by zwiększyć całkowitą produkcję. Keynes coś sobie uświadomił. Klasyczny ekonomista powie, że przy wolnym rynku, bez ograniczeń, gospodarka osiągnie stan naturalnej wydajności. A Keynes twierdzi: „Tak, czasami to prawda. Ale czasami nie”. Omówimy różne przypadki. Nie uważam modelu keynesizmu za idealny; nie sądzę, by sam Keynes nazwał go wyczerpującym. Ważne są okoliczności. Keynes mógłby jednak zaproponować bardzo prosty przykład. Mamy osobę A, osobę B, osobę C i osobę D. Powiedzmy, że osoba A sprzedaje coś osobie B, osoba B - osobie C, osoba C - osobie D, zaś osoba D - osobie A. Niech każdy uczestnik sprzedaje dwie jednostki swoich dóbr czy usług. Z jakiegoś powodu, C nagle… C nagle myśli pesymistycznie. Miał zły sen, wstał lewą nogą i mówi: „Czarno to widzę. Ograniczę zakupy od B. Zamiast dwóch jednostek, kupię jedną”. B mówi: „Źle mi idzie. Ja też kupię jedną jednostkę”. Uczestnik A robi to samo, z tego samego powodu. D też. Wracamy do C, a on teraz mówi: „Miałem rację, mój sen był proroczy”. Choć to była samospełniająca się przepowiednia. Teraz działają tak i może nie być naturalnego sposobu, by znów kupowali po dwie jednostki. Konieczna jest interwencja z zewnątrz, najlepiej rządowa. Rząd mówi: „C nie chce 2 jednostek? Ja tymczasowo będę je kupować”. To się wiąże z ryzykiem, które omówię w następnych odcinkach. Potem ktoś, powiedzmy, że rząd, próbuje polityki fiskalnej. Mówi: „B, kupię od ciebie jednostkę”. B cieszy się: „Znów mogę kupić dwie”, Uczestnik A może kupić dwie, i D też. C również. W idealnym świecie, i tu tkwi ryzyko, rząd powinien się wycofać. „Już dobrze, nie muszę kupować”. Ale, jak wiemy, gdy rząd już zacznie wydawać pieniądze, trudno jest obciąć te wydatki. Tak ogólnie wygląda różnica między ujęciem keynesowskim a klasycznym. Keynes mówi: „Są sytuacje, jak Wielki Kryzys, gdy gospodarka działa poniżej swojego potencjału i w tych okolicznościach potrzebny jest bodziec po stronie popytu, nie tylko podaży”. Najlepsze rozwiązanie, jak zwykle, leży pewnie pośrodku. Zapewne bardziej rzetelny model wygląda tak. Narysujmy… Tu jest cena, tu jest realny PKB, nadal rysujemy krzywą popytu globalnego… popyt globalny. Dokładniej powinno to wyglądać tak. Powiedzmy, że to jest teoretyczna produkcja maksymalna, gdyby nikt w kraju nie spał, gdyby fabryki pracowały non stop. Teoretyczne maksimum. Powiedzmy, że to jest potencjał. Zdrowy stan, w którym działa gospodarka. Krzywa średnioterminowej podaży czy krótkoterminowej podaży globalnej… To podaż globalna w ujęciu bardzo długookresowym. Długookresowa podaż globalna. Najlepszy model będzie pomiędzy. I może wyglądać tak. Nasza krzywa podaży globalnej może wyglądać tak. Zmienię kolor. Narysuję to na fioletowo. Może wyglądać mniej więcej tak. Mniej więcej tak. Z dowolnego powodu - ktoś miał zły sen, parę osób miało zły sen, stało się coś strasznego… jest krach na giełdzie itp., krzywa popytu globalnego przesuwa się tu. Tu produkcja jest poniżej potencjału, są niewykorzystane moce produkcyjne, a koncepcje keynesizmu wydają się sensowne. Może przydałby się bodziec z zewnątrz. Jeśli jednak realizujemy potencjał, i nagle rząd chce wdrażać keynesizm, (wkrótce dowiecie się, że chce zawsze, nawet kiedy nie trzeba)… to przesunie krzywą popytu globalnego tutaj, a wtedy… im bardziej tu jest pionowo, tym silniejszy ten efekt, że rośnie tylko inflacja, ale produkcja już nie. Wszystko zależy od okoliczności. Krzywa podaży globalnej, płaska przy niskiej produkcji, i coraz bardziej stroma, prawie pionowa przy wysokim poziomie produkcji to prawdopodobnie lepszy model, łączące ekonomię klasyczną z keynesizmem.