Główna zawartość
Mikroekonomia
Kurs: Mikroekonomia > Rozdział 4
Lekcja 2: Market interventions and deadweight loss- Kontrola wynajmu a bezpowrotna strata społeczna
- Minimalne zarobki i cena minimalna
- Ceny maksymalne i ceny minimalne
- Price and quantity controls
- The effect of government interventions on surplus
- Opodatkowanie i bezpowrotna strata społeczna
- Procent podatku od hamburgerów
- Podatki i doskonale nieelastyczny popyt
- Podatki i doskonale elastyczny popyt
- Efektywność ekonomiczna
- Lesson Overview: Taxation and Deadweight Loss
- Tax Incidence and Deadweight Loss
© 2023 Khan AcademyWarunki użytkowaniapolitykę prywatnościInformacja o plikach cookie
Podatki i doskonale nieelastyczny popyt
The burden of a tax falls most heavily on someone who can't adjust to a price change. That means buyers bear a bigger burden when demand is more inelastic, and sellers bear a bigger burden when supply is more inelastic. Stworzone przez: Sal Khan.
Chcesz dołączyć do dyskusji?
Na razie brak głosów w dyskusji
Transkrypcja filmu video
Zastanówmy się, kto ponosi ciężar
podatku w różnych sytuacjach. W tym odcinku skupię się
na insulinie, która jest ciekawa, bo pozwala utrzymać niskie stężenie
cukru we krwi u chorych na cukrzycę. Mówiąc wprost, chorzy muszą
ją przyjmować, bo inaczej umrą. Korzyść krańcowa jest
niemal nieskończona. Dlatego bez względu
na cenę insuliny, muszą ją kupić, bo jest im
absolutnie niezbędna. Na przykład, jeśli cena insuliny
wyniesie 1 dolara i jeśli lekarze w mieście przepiszą
chorym łącznie 3000 fiolek rocznie, to chorzy wykupią tyle fiolek. Przy cenie 80 dolarów
też wykupią 3000 fiolek. Zatem przy każdej cenie
– w rozsądnych granicach – wielkość popytu będzie taka sama. W tej sytuacji – o ile cena
pozostaje rozsądna – krzywa popytu na insulinę
jest linią pionową. Oczywiście gdyby cena wzrosła
na przykład do 9 mln dolarów za fiolkę, to dużej części chorych
nie byłoby stać na wykupienie leku i krzywa nie byłaby już pionowa, ale przy rozsądnych cenach,
krzywa popytu jest linią pionową. To zatem jest krzywa popytu. Krzywa popytu. W poprzednich odcinkach mówiłem,
że to popyt doskonale nieelastyczny. (Czyli doskonale sztywny.) Doskonale nieelastyczny. Można go sobie wyobrazić jako cegłę.
Jest zupełnie sztywna. Niezależnie, jak mocno ją ściśniemy – w rozsądnych granicach:
załóżmy ręką – nie uda nam się
ani trochę jej odkształcić. To przeciwieństwo
bardzo elastycznej gumki. Możemy też przytoczyć definicję,
której używaliśmy. Elastyczność równa się procentowa zmiana ilości dzielona przez procentową zmianę ceny. Niezależnie, jak bardzo
zmienimy cenę – bez przesady, w przedziale opisanym
na tym wykresie – ludzie i tak wygenerują popyt
o wielkości 3000 fiolek rocznie. Teraz nanieśmy… Teraz nanieśmy krzywą podaży. Załóżmy, że wygląda tak. A więc…
Podpiszmy, że to jest podaż. A więc, jeśli na tym rynku nie ma
żadnych podatków ani regulacji, to przyjmując
te krzywe popytu i podaży, cena równowagi
wynosi około 75 dolarów. Poczytałem trochę i okazało się, że taka właśnie
jest cena fiolki insuliny. A ilość równowagi to ilość,
której chorzy potrzebują, czyli 3000 fiolek. Zastanówmy się teraz
nad ciekawym aspektem tej sytuacji, mianowicie: jakie przy takim
sztywnym popycie są nadwyżki producenta i konsumenta. Nadwyżka producenta
to jego dodatkowy zarobek, ponad jego koszt alternatywny kolejnej
jednostki, czyli koszt krańcowy. A na wykresie, nadwyżka
producenta to ten obszar. To obszar między linią wyznaczającą
cenę równowagi, a krzywą podaży. To nadwyżka producenta. Nadwyżka producenta. Zaś nadwyżka konsumenta
– i tu zacznie być ciekawie… Nadwyżka konsumenta
to dodatkowa korzyść konsumenta, ponad cenę, którą płaci. Dotąd mówiłem, że to obszar między
krzywą popytu a linią ceny równowagi. Ale w tym przypadku
ten obszar jest nieskończony. Jest nieskończony. Można rozumieć
to tak, że chorzy na cukrzycę uzyskują niemal nieskończoną
korzyść z insuliny. Dzięki niej mogą żyć w zdrowiu.
Dzięki niej mogą w ogóle żyć. Zatem dla nich właściwie
jest bezcenna. To bardzo ciekawe zagadnienie:
ta nieskończona nadwyżka konsumenta. Nie mówi, że dla diabetyków
to super okazja. Mówi, że ta korzyść
jest im niezbędna do życia. Gdyby popyt nie był całkiem sztywny… Weźmy bardziej realistyczną sytuację. W realnym świecie,
przy ogromnej podwyżce zapewne niektórzy chorzy
chociaż zmniejszyliby dawkę. Dlatego realna krzywa dla insuliny
miałaby pewną, choć małą elastyczność. Byłaby bardzo mocno nachylona,
ale już nie całkiem pionowa. Gdybym więc przedłużał ją
coraz bardziej w górę, to w którymś momencie
zamknęłaby ten obszar. Gdybym ją tak przedłużał… Przy cenie 2 mln dolarów
z pewnością popyt bardzo by spadł. Wtedy nadwyżka miałaby skończoną
wartość, ale nadal bardzo, bardzo dużą. Wiedząc to, pomyślmy, co się stanie,
jeśli jakiś polityk opodatkuje insulinę. To oczywiście fatalny pomysł
i go nie popieram. Jednak, kto poniesie ten koszt? Zapewne już wiecie,
kto zapłaci ten podatek, ale przeanalizujmy tę sytuację na przykładzie tej podaży
i całkowicie sztywnego popytu. Przyjmijmy, że wprowadzono podatek
w wysokości 10 dolarów za fiolkę. Używam podatku kwotowego
zamiast procentowego, żebyśmy uzyskali stałe przesunięcie
obserwowanej ceny podaży. Producenci muszą uzyskać tyle. Jeśli mają dostarczyć 3000 fiolek,
muszą dostać 75 dolarów. Nawet by wyprodukować tę pierwszą
fiolkę, muszą dostać 60 dolarów. Zatem koszty producentów
plus podatek dają nam nową krzywą. Robiliśmy to już wiele razy. Za pierwszą fiolkę muszą dostać 60, więc gdy dodamy podatek,
otrzymamy 70 dolarów. Za 1000 fiolek
muszą dostać 60 z hakiem, więc z podatkiem znajdziemy się tutaj. Za 3000 fiolek producenci
muszą dostać 75-76 dolarów. Jeśli dodamy do tego 10,
otrzymamy 85-86 dolarów. Uzyskaliśmy więc nową krzywą. Można uznać, że to jest cena
z punktu widzenia konsumenta, albo że to krzywa podaży z podatkiem. Podpiszę ją więc:
podaż + podatek. Wyszło niewyraźnie,
ale tu jest napisane „podatek”. To krzywa podaży z podatkiem. W jakim punkcie przecina
naszą krzywą sztywnego popytu? Łatwo się domyślić,
że pomimo wzrostu ceny, chorzy wciąż potrzebują
3000 fiolek insuliny rocznie. Ilość się nie zmienia,
mamy jednak nową cenę równowagi. Nowa cena równowagi
jest o dokładnie 10 dolarów wyższa. Wynosi około… Skoro tu było 75-76,
to tu jest 85-86. Zatem ta odległość…
ta odległość wynosi 10. Zastanówmy się nad czymś. Zastanówmy się, jaki łączny dochód
uzyska państwo w tej sytuacji. Łączny dochód fiskusa będzie równy
10 dolarów razy 3000 fiolek rocznie. Razy 3000. Rząd uzyska więc 30 tysięcy dolarów. 30 tysięcy dolarów rocznie. Sprawdźmy teraz,
z czyjej nadwyżki to zabierze. Zatem ten obszar to dochód z podatku. To jest dochód z podatku. Producenci wciąż będą mieli
dokładnie tę samą nadwyżkę. A więc cała ta kwota,
cały podatek zostanie zabrany wyłącznie
z nadwyżki konsumenta. Zauważmy inną ciekawą rzecz. Ponieważ mieliśmy tu popyt sztywny, podwyższenie ceny nie wywołało
spadku wielkości popytu. Dlatego nie ma tu zbędnej straty
– bo popyt był sztywny. Ilość na rynku nie zmieniła się. A więc mamy…
Trochę… Mamy więc transfer nadwyżki od chorych na cukrzycę
do skarbu państwa w tej sytuacji, ale żadna nadwyżka nie jest tracona. Powiem tak: nie jest tracona
żadna część tego obszaru między krzywą podaży… między punktami przecięć
krzywej popytu z krzywymi podaży. Mówiąc inaczej:
wielkość popytu nie spadła w rezultacie wzrostu ceny.