Główna zawartość
Makroekonomia
Kurs: Makroekonomia > Rozdział 6
Lekcja 2: Rezerwy walutoweKryzys finansowy w Tajlandii, spowodowany atakiem spekulacyjnym
Jak kryzys walutowy w Tajlandii doprowadził do kryzysu bankowego w latach 90-tych. Stworzone przez: Sal Khan.
Chcesz dołączyć do dyskusji?
Na razie brak głosów w dyskusji
Transkrypcja filmu video
W tym odcinku pokażę, że do sytuacji,
które omawialiśmy w ostatnich odcinkach, dochodzi naprawdę.
Opowiem zwłaszcza o tym, że spekulacyjny atak na walutę
może poskutkować kryzysem bankowym. Tutaj mamy wykres z „Oxford Economics”. Przedstawia dwa czynniki:
kurs wymiany w Tajlandii i krótkookresowe stopy procentowe
od początku lat 90. do dziś. Można tu zobaczyć
parę ciekawych rzeczy. Po pierwsze – kurs wymiany. Widzicie, że od początku
do końca lat 90.… kurs wymiany był względnie stały. Żebyście zrozumieli ten wykres – na tej osi jest liczba…
waluta Tajlandii to baht. W odniesieniu do USD. Kurs wynosił
jakieś 25-26 bahtów za dolara. I ten kurs się utrzymywał. Mówiliśmy, że bank centralny
może stabilizować walutę, kupując i sprzedając rezerwy
w dolarach. Ale nagle, jak widzicie, w 1997 r., nastąpiła deprecjacja. Nagle na 1$ trzeba było wydać więcej
bahtów. Kurs stał się płynny. Już nie był bezpośrednio ustalany. To wszystko z powodu sytuacji,
które omawialiśmy poprzednio. A teraz zajmę się czymś innym.
Powiecie: „Tak, to jest złe. Spekulacyjny atak na walutę,
towary importowane zdrożeją, wzrośnie koszt życia ludzi w kraju…. Ale dlaczego to jest aż takie złe?”. W tym odcinku podam przykład.
Zrozumiecie, dlaczego. Zobaczycie,
że spekulacyjny atak na walutę, czy masowa deprecjacja waluty
może doprowadzić do kryzysu bankowego. Cofnijmy się do początku lat 90. Napiszę to. Początek lat 90. Jak widzicie,
Tajlandia miała tu dość wysokie krótkookresowe stopy procentowe.
Niebieska linia. Podkreślę. Przy 1992 roku zobaczymy krótkookresową stopę
procentową nieco wyższą od 10. Jakieś 11-12%. Jak się domyślacie,
waluta stała dobrze wobec dolara. Każdy przyzna, że Tajlandia miała
wówczas całkiem zdrową gospodarkę. Inwestorzy mówili: „Tam osiągnę
spore oprocentowanie”. Tajski bank mógł powiedzieć: „Wszyscy
ci ludzie chcą inwestować w Tajlandii. Nie będę więc się starać o pożyczanie
pieniędzy od depozytariuszy w Tajlandii, lepiej pożyczę je za granicą
i zainwestuję w kraju”. Zastanówmy się nad tym. Spójrzmy z perspektywy
amerykańskich inwestorów, chociaż byli tam inwestorzy
z całego świata. To USA. A to jest Tajlandia. Nie sprawdziłem, jaka była
stopa procentowa w USA, ale załóżmy, że wtedy
była nieco niższa niż w Tajlandii. Wybiorę jakąś wartość.
Powiedzmy, że to było 7%. I załóżmy,
że stopa procentowa w Tajlandii wynosiła 11%. Gdybyście byli tajskim bankiem… jesteście tajskim bankiem…
Tutaj narysuję bank. Powiedzielibyście: „A może pojadę
do Stanów, pożyczę dolary za 7%… pożyczę je tu za 7%… pożyczę za 7%… a potem przywiozę je do Tajlandii
i wymienię na tajskie bahty. Dostanę 25 bahtów za każdego dolara. A wtedy mogę pożyczyć je komuś za 11%. Lub coś koło tego. Pożyczyć za 11%. Czyli będę miał 4% różnicy”. Zapiszę. 4% różnicy. A jakie jest ryzyko? Związane z pożyczaniem pieniędzy
w obcej walucie i pożyczaniem ich komuś we własnej?
Realne ryzyko jest takie, że obca waluta bardzo umocni się
względem waszej. Ale będąc tajskim bankiem
na początku lat 90., powiedzielibyście: „Mnóstwo ludzi
chce wymienić swoją walutę na bahty”. Aby utrzymać stały kurs,
bank centralny Tajlandii drukuje pieniądze i kupuje dolary.
Stara się zgromadzić ich jak najwięcej. Bank centralny tworzy
ogromną rezerwę dolarową. Jeśli inwestorzy
próbowaliby się wycofać, to bank centralny i tak mógłby
próbować utrzymywać stały kurs. Powiecie: „To jest stabilne. Mogę więc
łatwo zarobić na tej różnicy, na 4%”. Ale, jak wiemy, nie zawsze jest łatwo.
Może pojawić się ryzyko, którego nie byliście świadomi.
I to właśnie stało się w 1997 r. Nagle ludzie zdali sobie sprawę,
że w Tajlandii trwa boom. Że pożycza się mnóstwo pieniędzy. Może jednak to pożyczanie
nie odbywa się, jak należy. Na rynku nieruchomości
toczyło się w spekulacyjny sposób. Teraz wiemy, że na rynku nieruchomości
często tworzą się bańki spekulacyjne. Inwestorzy się przestraszyli. Chcieli się wycofywać. Zaczęli myśleć o odwrocie. Jak widzieliśmy poprzednio,
mogli przestraszyć się tak po prostu… albo nastąpił atak spekulacyjny.
Spekulanci powiedzieli: „Zacznę pożyczać w Tajlandii.
Wymienię tę walutę na dolary i zainwestuję w Stanach,
mając nadzieję na deprecjację”. Wiedzą, że jeśli dość ludzi
rzuci się na ten sposób, to Bankowi Centralnemu Tajlandii
skończą się rezerwy. A jest to ryzykowne,
bo kiedy skończą się rezerwy, to co będzie z osobą,
która wzięła pożyczkę w dolarach
i pożyczyła ją ludziom w Tajlandii? Tutaj widzicie,
że nastąpiła wielka deprecjacja, że z dnia na dzień wartość
tajskiego bahta wobec dolara spadła o połowę. Nagle pieniądze, które pożyczyliście, stały się warte dwukrotnie więcej dwukrotnie więcej niż na początku – wobec waszej własnej waluty,
wobec tych wpływających płatności. Jeśli nagle wasze długi podwajają się, bo waluta stała się
dwa razy więcej warta wobec waszej, to jesteście winni dwa razy więcej. A ponieważ banki chętnie stosują
dźwignię, to prawdopodobnie… prawdopodobnie czeka was upadłość. To działo się na szeroką skalę. W całym sektorze finansowym
Tajlandii, w sektorze bankowym. Nie tylko zdrożał import.
Załamał się cały system finansowy!