If you're seeing this message, it means we're having trouble loading external resources on our website.

Jeżeli jesteś za filtrem sieci web, prosimy, upewnij się, że domeny *.kastatic.org i *.kasandbox.org są odblokowane.

Główna zawartość

Marina Abramović, Artystka jest obecna

Marina Abramović siedząca z Rebeccą Taylor podczas performance'u Artystka jest obecna, Muzeum Sztuki Współczesnej, Nowy Jork 2010
Marina Abramović siedząca z Rebeccą Taylor podczas performance'u Artystka jest obecna Muzeum Sztuki Współczesnej, Nowy Jork, 2010

Transcendencja

"Posiedź z artystą tak długo jak masz na to ochotę"—taki napis widnieje na tabliczce umieszczonej w atrium, na drugim piętrze Muzeum Sztuki Współczesnej w nowym Jorku. Za tabliczką ustawia się kolejka zwiedzających, chętnych aby wejść do znajdującego się tam kwadratu - przestrzeni ograniczonej jedynie przyklejoną do podłogi taśmą. Przyszli tu aby usiąść przy stojącym w sali drewnianym stole, naprzeciwko pewnej brunetki ubranej w ukrywającą niemal każdy kawałek ciała, granatową suknię.
Ową kobietą jest artystka Marina Abramović- prekursorka tego rodzaju sztuki. Stojący tu ludzi prawdopodobnie nie mają pojęcia jak wielki wpływ wywarła on na sztukę współczesną. Stoję wśród nich, a w myślach przeglądam jej dorobek. Patrząc na nią z daleka, widzę waleczność i brak strachu, kobietę, która była zdolna do tego by wyciąć sobie na brzuchu pięcioramienną gwiazdę, krzycząc przy tym do utraty przytomności lub by przez 12 dni mieszkać w galerii bez jedzenia. Co dziwne, nie wydaję się ona być osobą lekkomyślną, lecz pełną mądrości i spokoju. Przypominam sobie wtedy, że pobierała nauki tybetańskich buddystów oraz twierdziła, że jest w stanie pokonać ograniczenia swojego ciała za pomocą medytacji. Teraz będzie potrzebowała swoich umiejętności bardziej niż kiedykolwiek przedtem, ma bowiem zamiar siedzieć przy tym stole każdego dnia, którego jej wystawa będzie otwarta w muzeum. Żadnego jedzenia. Żadnej wody. Żadnych przerw. To ma być jej najdłuższy do tej pory performance.

Moja kolej

Czekam więc na moje chwile z artystką, na jedyną w życiu taką możliwość. A young girl is sitting across from Marina and the two seem engaged in a staring contest, though from that distance it’s impossible to tell if they’re actually making eye contact or simply staring ahead in a daze. Mija 75 minut. Dziewczyna wreszcie wstaje i opuszcza przestrzeń artystki, twierdzi, że straciła poczucie czasu, myśląc, że minęło zaledwie kilka minut. Marina pochyla się do przodu i zamyka oczy, w tym czasie kolejna osoba podchodzi i siada przy stoliku. Marina siada i wszytko zaczyna się od nowa - tym razem spotkanie trwa 67 minut. Przedstawienie powtarza się wiele razy, raz zabiera dziesięć minut, innym razem dwadzieścia, później czterdzieści pięć, itd. W końcu na krześle siada mężczyzna, który był przede mną - jestem następna. Odkąd tu przyszłam minęły ponad trzy godziny, a w wydarzeniu wzięło udział zaledwie sześć osób. Ponad trzydziestu sfrustrowanych opuściło w tym czasie kolejkę. Bezimienni, nieznani mi ludzie o obcych twarzach, z którymi czekam są teraz niczym przyjaciele - artysta z Poughkeepsie, student historii sztuki z Chicago, pielęgniarka z okolic Philly, wszyscy czują tą samą ekscytację gdy nadchodzi ich kolej. Teraz, po prawie czterech godzinach, przyszedł czas na mnie.
Wchodzę do wydzielonego kwadratu i zbliżam się do stolika od razu czując temperaturę oświetlających go lamp i przykuty do mnie wzrok oglądających. Kładę torebkę na ziemi i zajmuję miejsce. Marina pochyla się, a ja w tym czasie siadam na krześle sądząc, że w ciągu najbliższych dziesięciu minut poczuję znudzenie lub skrępowanie. Artystka siada, a ja przygotowuję się na chwilę, w której otworzy ona oczy. Posiadam wiele umiejętności, ale siedzenie w bezruchu raczej do nich nie należy - dlatego też, tak bardzo się bałam. Sądów, które wydaje się bezwarunkowo podczas patrzenia, bałam się ciszy, bałam się też, że nie doświadczę tego samego co moi poprzednicy, po prostu czułam strach. Podniosła powieki, a nasze oczy się spotkały. Nie wpatrywała się we mnie, lecz obdarowała przyjemnym spojrzeniem. Przez pierwsze minuty, myślałam tylko o tym kim jest ta kobieta. Buntowniczką? Feministką? A może ma być źródłem inspiracji? Szybko zdałam sobie sprawę, że te rzeczy dotyczyły bardziej jej wizerunku niż prawdziwej osoby. Natychmiast odrzuciłam moje uprzedzenia i oczekiwania, a jak tylko przestałam myśleć o niej jak o artystce-celebrytce, ujrzałam ukrytą za swoją legendą kobietę. Siedziałyśmy w bezruchu, w ogłuszającej ciszy, wymieniałyśmy energię i po prostu byłyśmy ze sobą. Kiedyś słyszałam, że małżonkowie z wieloletnim stażem, mogą przebywać ze sobą w ciszy, rozumiejąc się bez słów. Nigdy jednak nie sądziłam, że taki rodzaj zażyłości mógłby zaistnieć pomiędzy dwojgiem obcych sobie ludzi. To jest właśnie to.
Mogłabym siedzieć tak godzinami, pomyślałam jednak o moich stojących w kolejce towarzyszach, już przyjaciołach. Zdecydowałam więc, że nie mogę tak egoistyczna pławić się w swoich nowych doznaniach. Czy mogłam jednak wyjść? Wydawało się to tak niegrzeczne jak opuszczenie wykładu w połowie. Jak mogłabym tak po prostu wyjść? Oczywiście nie mogłam, więc pożegnałam się i podziękowałam jej. Minęło ponad trzydzieści minut, trzydzieści minut niesamowitej ciszy, których nigdy nie zapomnę.
Tekst: Rebecca Taylor

Dodatkowe źródła w języku angielskim:

Chcesz dołączyć do dyskusji?

Na razie brak głosów w dyskusji
Rozumiesz angielski? Kliknij tutaj, aby zobaczyć więcej dyskusji na angielskiej wersji strony Khan Academy.