Główna zawartość
Średniowieczna Europa i Bizancjum
Kurs: Średniowieczna Europa i Bizancjum > Rozdział 3
Lekcja 2: Użytkowanie średniowiecznych ksiąg- Użytkowanie księgi: wprowadzenie
- Średniowieczny pulpit
- Osobiste uwagi na marginesach
- Sprytne zakładki
- Znajdowanie książek
- Średniowieczne początki współczesnego przypisu
- Średniowieczne notesy
- Średniowieczny kalendarz - film z polskimi napisami
- Rękopisy używane w trakcie nabożeństw
© 2023 Khan AcademyWarunki użytkowaniapolitykę prywatnościInformacja o plikach cookie
Znajdowanie książek
Książki kochają się przed nami chować. Myślisz, że twoja jest na stole w kuchni? Pewnie po krótkich poszukiwaniach znajdziesz ją na fotelu w salonie. A im więcej książek czytamy jednocześnie, tym trudniej nam .je wszystkie zlokalizować. W średniowieczu ten problem był jeszcze większy: księgi miały różne rozmiary i nie można było ich łatwo ułożyc na półce w zgrabny stos. Znalezienie odpowiedniego woluminu utrudniał również fakt, że wówczas nie umieszczano tytułów na grzbietach ksiąg.
Jak zatem średniowieczni czytelnicy znajdowali odpowiednie woluminy, zwłaszcza gdy posiadali ich sporo? Odpowiedzią był system biblioteczny, który przypominał współczesny GPS. Każda księga była oznaczana odpowiednim identyfikatorem, który zapisywano także w bazie danych (bibliotecznym katalogu), która mogła być następnie przeglądana za pomocą swoistego "urządzenia przenośnego" (przenośnej wersji katalogu). Tak jak można było "wyznaczyć trasę" do konkretnej książki w średniowiecznej bibliotece.
Miejsce na półce
Najbardziej skutecznym sposobem ułatwienia wyszukiwania ksiąg w średniowieczu było nadanie konkretnemu woluminowi numeru, a następnie umieszczenie go na półce w odpowiedniej kolejności. Jest to nadal powszechną praktyką w bibliotekach i nie bez powodu: jeśli tylko bibliotekarz odłoży książkę z powrotem na odpowiednie miejsce, można ją później łatwo znaleźć. Takie oznaczenia ksiąg miały różne formy, a im wieksze zbiory posiadała biblioteka, identyfikatory stawały się bardziej skomplikowane. Najprostszym typem był po prostu numer, na przykład "XII" oznaczający, iż szukana księga to dwunasty tom na regale (zdjęcie powyżej).
Podobnie, w przypadku małych kolekcji stosowano litery alfabetu. W bibliotece Bethlehem Priory niedaleko Brukseli każda księga napisana w jednym z dialektów środkowo-holenderskich (Middle Dutch - zbiór dialektów zachodniogermańskich używnych pomiędzy około 1150 a 1550 r.), czyli nie po łacinie, została oznaczone literą, którą także umieszczono obok tytułu na pierwszej stronie woluminu. Pierwszym tomem z tej mini-biblioteki była czternastowieczna kopia dzieła mistyka Hadewijcha (zdjęcie powyżej). Na pierwszej stronie możemy przeczytać "Visiones haywigis. A,", zatem była to pierwsza książka na półce.
Większe biblioteki – posiadające więcej niż 26 ksiąg – potrzebowały bardziej zaawansowanego systemu. Szczególnie zmyślny sposób oznaczania odnaleziono w rękopisach, które umieszczano na pulpitach, jak tych w bibliotekach łańcuchowych. Oznaczenie składało się w dwóch elementów: literę, która wskazywała na odpowiednią ławę oraz numer, który wyznaczał kolejność. Ponieważ księgi umieszczano po obu stronach ław, stosowano także kolor: czerwone numery dla książek umieszczonych po prawej stronie, czarne dla tych po lewej.
Oznaczenie na okładce Farsalii Lukana (poniżej) "Q 2″ jest przykładem zastosowania tego systemu. Litera jest czerwona aby wskazać, z której strony ławy można znaleźć księgę. Dzięki temu wiemy, że jej właściciel w XV wieku, Opactwo Benedyktynów w Egmond w pobliżu Amsterdamu, posiadało bibliotekę z książkami umieszczonymi na ławach. Podobnie jak we współczesnym systemie GPS, ten tutaj wskazuje na specyficzną lokalizację obiektu: oznaczenie "(czerwone) Q 2" wskazuje na trzecią księgę po prawej stronie 16 ławy (alfabet łaciński wówczas nie zawierał litery J, trzecie miejsce pozycji wynika najprawdopodobniej ze sposobu oznaczania kolejności Q, Q1, Q2 etc. - przyp. tłumacza).
Katalogi
Wszelkie oznaczanie lokalizacji jest użyteczne tylko kiedy posiada się także bazę danych, w której można odszukać informacje o miejscu, do którego znacznik się odwołuje. Jak znaleźć Farsalię Lukana w dużej bibliotece wiedząc, że ona na pewno tam jest? Katalog biblioteczny jest taką bazą danych. Do 1200 roku katalog służył jedynie do inwentaryzacji: informował o obecności książki, ale nie o jej lokalizacji. W późniejszym średniowieczu pojawiło się mnóstwo prawdziwych katalogów, z wykazem woluminów i ich umiejscowienia. Niektóre z nich były zapisywane w księgach (o czym zaraz się przekonamy), podczas gdy inne umieszczano na ścianach biblioteki.
Szczególnie spory katalog ścienny, który przetrwał do dzisiaj, pochodzi z opactwa Lopsen w pobliżu Leiden. Pierwotnie mierzył 800 × 590 mm (powyżej). Książki na tej liście są numerowane kolejno (1, 2, 3, itd.) oraz podzielone na kategorie, takie jak "książki czytane podczas posiłków" (libri refectoriales) czy "książki do rozwoju osobistego i duchowego" (libri devoti et utiles). Jednak nie jest jasno wskazane, gdzie każdy z obiektów się znajdował (podobnie jak w tym katalogu naściennym). Czytelnicy musieli przejść bibliotekę, aby znaleźć odpowiednią sekcję, a następnie zacząć liczyć, aby znaleźć księgę, której szukali. Niezbyt sprawne rozwiązanie.
Z kolei inne późnośredniowieczne katalogi bardzo jasno określały lokalizacje ksiąg. Zachowały się katalogi z kilku klasztornych bibliotek w Zoniënwoud, (fr: Forêt de Soignes - niedaleko Brukseli), które w swojej budowie bardzo przypominają omówiony wcześniej system oznaczeń z Opactwo Benedyktynów w Egmond, jaki widać na egzemplarzu z Biblioteki Uniwersyteckiej w Leiden. Katalogi z klasztoru Zevenborren (obecnie Bruksela, Koninklijke Bibliotheek, MSS II 1038 i 7602, oba z początku XVI wieku) wskazują na księgi zarówno po „czarnej stronie”, jak i „czerwonej stronie” bibliotecznych ław.
Katalogi przenośne
Katalog biblioteczny w innym opactwie w lesie niedaleko Rooklooster jest jednym z najsprytniej zaprojektowanych. To książka o nietypowym kształcie, (teraz do znalezienia w Brukseli, Koninklijke Bibliotheek, MS II 152), jest długa i wąska. Badacze uważają, że kształt katalogu wskazuje na fakt, że stworzono go z myślą o częstym i łatwym przenoszeniu oraz przeglądaniu "z ręki". Co ciekawe, swoim kształtem przypomina długie arkusze ze spisami ksiąg jakie umieszczane na bokach regałów w dużych bibliotekach łańcuchowych (zdjęcie poniżej). Katalog z Rooklooster prawdopodobnie został bezpośrednio skopiowany z takich spisów.
Jakie to sprytne! Taki otwarty katalog mieszczący się w dłoni, zawierał dwie kolumny: z księgami po "czarej" (lewej) stronie oraz tymi po "czerwonej" (prawej) stronie ławy. W tym przypadku kolumny były dodatkowo podzielone na część górną i dolną, aby wskazać czytelnikowi, czy książek szukać na blacie ławy, czy na półce pod blatem (zdjęcie poniżej).
Stojąc przed ławą z katalogiem w dłoni czytelnik wiedział dokładnie, po którą księgę sięgnąć i to bez potrzeby otwierania żadnej z nich (pamiętajmy, że księgi wówczas najczęściej nie były w ogóle opisane na grzbiecie czy okładce). Ten konkretny średniowieczny katalog nie różnił się zbytnio od współczesnych systemów nawigacyjnych. On także miał swoje "współrzędne GPS", które prowadziły czytelnika prosto do rozważań Ambrożego z Mediolanu o psalmach (Czarny A 1) czy "Państwa Bożego" Augustyna (czerwony A 5). Jedyną różnicą było to, że temu systemowi nigdy nie wyczerpywały się się baterie!
Tekst: dr Erik Kwakkel
Chcesz dołączyć do dyskusji?
Na razie brak głosów w dyskusji