Główna zawartość
Rząd i społeczeństwo USA
Kurs: Rząd i społeczeństwo USA > Rozdział 1
Lekcja 4: Uprawnienia rządu a prawa jednostki- Federalist No. 10 (część 1) - film z polskimi napisami
- Federalist No. 10 (część 2) - film z polskimi napisami
- Federalist No. 10
- Antyfederaliści i "Brutus No. 1" - film z polskimi napisami
- Brutus No. 1
- Uprawnienia rządu a prawa jednostki: omówienie lekcji
- Uprawnienia rządu a prawa jednostki
© 2023 Khan AcademyWarunki użytkowaniapolitykę prywatnościInformacja o plikach cookie
Federalist No. 10 (część 1) - film z polskimi napisami
Pierwsza część analizy fragmentu eseju Federalist No. 10, w którym Madison dowodzi, że typ dużej republiki, którą tworzy Konstytucja z 1787, jest korzystniejszy od jakiejkolwiek innej formy.
Czytaj pełen tekst Federalist No. 10.
Czytaj pełen tekst Federalist No. 10.
Chcesz dołączyć do dyskusji?
Na razie brak głosów w dyskusji
Transkrypcja filmu video
W innych filmach
mówiliśmy o tym, że ratyfikacja Konstytucji USA
i zastąpienie nią Artykułów konfederacji,
nie było prostym zadaniem. Po tym jak spisano Konstytucję
podczas Konwencji Konstytucyjnej w połowie 1787 roku, ciągle istniała znaczna grupa ludzi, którzy byli przeciwko ratyfikacji. Przyglądaliśmy się ich tekstom
w innym filmie o tzw. "anti-Federalist Papers"
w szczególności esejowi "Brutus No. 1", który jest najbardziej znanym z nich. W tym filmie skupimy się
na drugiej stronie sporu. Na ludziach, którzy silnie
opowiadali się za ratyfikacją Konstytucji. Alexander Hamilton, James Madison
oraz John Jay byli jednymi z najbardziej znanych
przedstawicieli tej grupy i to oni napisali tzw.
"Federalist Papers", które przekonywały
do przyjęcia Konstytucji. W tym filmie przyjrzymy się prawdopodobnie najbardziej
znanemu esejowi z "Federalist Papers", czyli esejowi "Federalist No. 10". Albo przynajmniej fragmentowi
eseju "Federalist No. 10", który tutaj widzimy. Został opublikowany
23 listopada 1787 roku. Jeśli pamiętacie film o "Brutusie",
było to zaledwie kilka tygodni po opublikowaniu "Brutusa",
który jest dzisiaj uważany za najbardziej znany esej
antyfederalistyczny jaki opublikowano. To jest dokładnie ten
okres w historii, kiedy ludzie chodzili w tę
i z powrotem zastanawiając się czy ratyfikujemy tę Konstytucję? James Madison publikował
pod pseudonimem Publius. Publius odnosi się do
jednego ze starożytnych arystokratów rzymskich,
którzy obalili monarchię pod koniec VI wieku,
żeby ustanowić Republikę Rzymską. Można więc myśleć w ten sposób,
że postrzegał siebie i innych federalistów,
jako tych próbujących ustanowić silną republikę. Mamy tu porównanie do Brutusa,
czyli do pseudonimu, pod którym opublikowano najważniejsze
eseje antyfederalistyczne. Brutus odegrał istotną rolę
w zabójstwie Juliusza Cezara, żeby powstrzymać go
przed zniszczeniem republiki, położenia republice kresu
i przemienienia jej w imperium. Ale przeczytajmy teraz fragment
eseju "Federalist No. 10". Kiedy będę czytać, pamiętajcie
o kilku koncepcjach. O tych rodzajach demokracji,
o których mówiliśmy w innym filmie. Czy Madison... W "Federalist No. 10".
Czy opowiada się po stronie demokracji uczestniczącej czy przeciwko niej? Czy uważa pluralizm za dobry czy za zły pomysł? Czy jest bardziej po stronie
demokracji elitarnej czy przeciw niej? "Do mieszkańców stanu Nowy Jork" Tak jak "Brutus". Ten esej też
został zaadresowany do mieszkańców Nowego Jorku,
bo to był bardzo ważny stan. Próbował przekonać ich
w tym przypadku do stanięcia po stronie Konstytucji. "Pośród licznych zalet,
jakie obiecuje nam dobrze zorganizowana unia, żadna nie zasługuje
na dokładniejsze omówienie niż jej skłonność do
niszczenia frakcji i kontrolowania przemocy
z ich strony." Czyli dobrze zorganizowana
unia będzie zdolna do kontrolowania agresji ze strony frakcji. W zasadzie to jest w tytule.
"Unia pełni rolę obrońcy przed frakcjami
politycznymi i powstaniami. "Wszędzie słychać skargi
naszych najbardziej rozważnych i cnotliwych obywateli,
że nasze rządy są zbyt niestabilne, że dobro publiczne
jest lekceważone podczas konfliktów pomiędzy
rywalizującymi partiami i że podejmowane środki zbyt często
są podejmowane niezgodnie z zasadami sprawiedliwości i z prawami
mniejszości, ale są podejmowane przez
przeważającą siłę dominującej większości, która ma w tym
swój interes" Już zarysowuje niektóre problemy. Problem z frakcjami,
problem większości dominującej nad mniejszościami
lub prawami mniejszości. "Nie potrzeba mówić,
że oświeceni mężowie stanu będą w stanie pogodzić
sprzeczne interesy" - sprzeczne interesy
różnych frakcji - "i podporządkować je
dobru publicznemu. Oświeceni mężowie stanu
nie zawsze będą u steru. Można stwierdzić,
że czysta demokracji, przez którą rozumiem społeczność
składającą się z małej liczby obywateli, którzy zbierają się
i osobiście zarządzają, nie może dopuścić żadnego lekarstwa na niegodziwości frakcji." Czyli czystą demokrację,
która jest najbliższa demokracji uczestniczącej,
Madison uznaje tutaj za system, w którym nie można dopuścić żadnego leku
na niegodziwości frakcji; że ona nie pomoże w tej sytuacji. "Wspólne dążenia i interesy będą
w prawie każdym przypadku odczuwane przez
większą grupę z całości. Nic nie powtrzyma bodźców,
które popychają ich do poświęcania mniejszości
lub okropnej jednostki. Dlatego takie demokracje
zawsze były pełne widowiskowych
zawirowań i sporów. Zawsze okazywały się niezgodnymi
z bezpieczeństwem jednostki lub prawami jednostki.
Ogólnie rzecz biorąc, ich życie było tak krótkie, jak brutalne były
w ich uśmiercaniu." Co więc Madison myśli
o demokracji uczestniczącej? Prawda, nie ma o niej
zbyt dobrego zdania. Mówi: patrzcie, większość
przejmie władzę i zdeptają prawa wszystkich pozostałych. Więc oczywiście uważa,
że demokracja uczestnicząca nie jest dobra. Republika, przez którą rozumiem
rząd, w którym znajduje się systemem reprezentacji, otwiera inną perspektywę
i obiecuje lekarstwo, którego szukamy." Według jego definicji republika
to system, w którym obywatele są
reprezentowani przez innych. Dwa istotne punkty,
które różnią demokrację lub czystą demokracją od republiki,
to po pierwsze przekazanie rządów
niewielkiej grupie obywateli wybranych
przez pozostałych." Mówi, że w republice
deleguje się rządy niewielkiej liczbie obywateli wybranych przez resztę. "Po drugie większa liczba
obywateli i większy obszar kraju, nad którymi można rozciągnąć republikę." To jest ciekawe, bo w "Brutusie No. 1" pada argument, że republiki
nie są dobre w rządzeniu nad wielkim terytorium. Tutaj Madison twierdzi,
że republika jest lepsza w rządzeniu wielkimi obszarami kraju, wielką liczbą obywateli. "Skutkiem pierwszej różnicy..." - czyli dotyczy to
posiadania reprezentantów, posiadania demokracji
reprezentatywnej - "jest udoskonalenie
i powiększenie poglądów opinii publicznej, przekazując je
poprzez wybrane ciało złożone z obywateli,
których mądrość najlepiej rozpozna interes państwa,
którzy dzięki swojemu patriotyzmowi i umiłowani sprawiedliwości
będą najmniej skłonni do poświęcania jej z krótkotrwałych
i stronniczych względów. Przy takiej regulacji
może się zdarzyć, że głos publiczny wypowiadany
przez przedstawicieli narodu, będzie bardziej zgodny
z dobrem publicznym niż gdyby był wypowiadany
przez sam naród. To jest bardzo, bardzo ciekawe,
bo przed chwilą widzieliśmy, że Madison nie był
zwolennikiem demokracji uczestniczącej, a tutaj mówi: patrzcie,
jeśli zbierze się poglądy i one przejdą przez ciało
złożone z wybranych obywateli, to ci ludzie mogą reprezentować
dobro publiczne lepiej niż sam naród. Tutaj Madison jest wyraźnie zwolennikiem
demokracji elitarnej, w której mamy ograniczoną
liczbę ludzi, którzy uczestniczą w życiu publicznym.
Podnosi argument, że oni mogą reprezentować
potrzeby narodu lepiej niż sam naród. "Z drugiej strony skutek
może być odwrotny." Więc on przyznaje,
że druga strona sporu może mieć trochę racji. "Ludzie o wybuchowym temperamencie,
lokalnych uprzedzeniach lub złowrogich zamiarach,
mogą poprzez intrygi, korupcję lub inne działania najpierw
pozyskać poparcie a później zdradzić interesy narodu. Wynika z tego następujące pytanie:
które republiki - małe czy rozległe - sprzyjają wyborom odpowiednich strażników dobra publicznego. Jest ono wyraźnie rozstrzygnięte
na korzyść tych drugich" - czyli duże republiki -
"z dwóch oczywistych względów. Po pierwsze bez względu na to,
jak mała byłaby republika musi mieć określoną
liczbę przedstawicieli, aby ustrzec przed utworzeniem
się kilkuosobowej elity. Jak duża nie byłaby republika,
przedstawiciele muszą być ograniczeni do określonej liczby,
aby ustrzec się przed dezorientacją tłumu." To jest bardzo ciekawe.
Mówi: patrzcie, bez względu na to,
jak duża będzie republika, potrzebna będzie pewna
liczba przedstawicieli. Jeśli będzie ich byt mało,
to będą w stanie przejąć kontrolę na wszystkim,
ale jeśli będzie ich zbyt dużo będzie to dezorientujące. "Z tego powodu liczba
przedstawicieli w obu przypadkach nie jest proporcjonalna
do liczby wyborców." Proporcje nie mogą być takie same
w zależności od liczby mieszkańców
"będąc proporcjonalnie większą w małej republice, jeśli proporcja
odpowiednich osób nie będzie mniejsza w większej republice niż w mniejszej. Jej twórca
będzie miał większą możliwość i większe prawdopodobieństwo wyboru." Tutaj mówi tak:
w dużej republice łatwiej jest znaleźć dobrych
przedstawicieli niż w małej republice. Raz jeszcze chce ludzie,
których w jakiś sposób uznaje za elitę. Bardziej wykształconych,
kogokolwiek można uznać za eiltę. Ze względów czasowych
zostawię was w tej części filmu, a w części drugiej
zobaczymy Jamesa Madisona dalej opowiadającego się
nie tylko za republiką, ale też za dużą republiką,
którą ustanawia Konstytucja USA. Będzie przekonywał,
że obywatele są lepiej reprezentowani w rządzie oraz
że społeczeństwo będzie bardziej pluralistyczne, co będzie
zupełnie inne od tego, co uważali antyfederaliści