If you're seeing this message, it means we're having trouble loading external resources on our website.

Jeżeli jesteś za filtrem sieci web, prosimy, upewnij się, że domeny *.kastatic.org i *.kasandbox.org są odblokowane.

Główna zawartość

Federalist No. 10 (część 1) - film z polskimi napisami

Pierwsza część analizy fragmentu eseju Federalist No. 10, w którym Madison dowodzi, że typ dużej republiki, którą tworzy Konstytucja z 1787, jest korzystniejszy od jakiejkolwiek innej formy.

Czytaj pełen tekst Federalist No. 10.

Chcesz dołączyć do dyskusji?

Na razie brak głosów w dyskusji
Rozumiesz angielski? Kliknij tutaj, aby zobaczyć więcej dyskusji na angielskiej wersji strony Khan Academy.

Transkrypcja filmu video

W innych filmach mówiliśmy o tym, że ratyfikacja Konstytucji USA i zastąpienie nią Artykułów konfederacji, nie było prostym zadaniem. Po tym jak spisano Konstytucję podczas Konwencji Konstytucyjnej w połowie 1787 roku, ciągle istniała znaczna grupa ludzi, którzy byli przeciwko ratyfikacji. Przyglądaliśmy się ich tekstom w innym filmie o tzw. "anti-Federalist Papers" w szczególności esejowi "Brutus No. 1", który jest najbardziej znanym z nich. W tym filmie skupimy się na drugiej stronie sporu. Na ludziach, którzy silnie opowiadali się za ratyfikacją Konstytucji. Alexander Hamilton, James Madison oraz John Jay byli jednymi z najbardziej znanych przedstawicieli tej grupy i to oni napisali tzw. "Federalist Papers", które przekonywały do przyjęcia Konstytucji. W tym filmie przyjrzymy się prawdopodobnie najbardziej znanemu esejowi z "Federalist Papers", czyli esejowi "Federalist No. 10". Albo przynajmniej fragmentowi eseju "Federalist No. 10", który tutaj widzimy. Został opublikowany 23 listopada 1787 roku. Jeśli pamiętacie film o "Brutusie", było to zaledwie kilka tygodni po opublikowaniu "Brutusa", który jest dzisiaj uważany za najbardziej znany esej antyfederalistyczny jaki opublikowano. To jest dokładnie ten okres w historii, kiedy ludzie chodzili w tę i z powrotem zastanawiając się czy ratyfikujemy tę Konstytucję? James Madison publikował pod pseudonimem Publius. Publius odnosi się do jednego ze starożytnych arystokratów rzymskich, którzy obalili monarchię pod koniec VI wieku, żeby ustanowić Republikę Rzymską. Można więc myśleć w ten sposób, że postrzegał siebie i innych federalistów, jako tych próbujących ustanowić silną republikę. Mamy tu porównanie do Brutusa, czyli do pseudonimu, pod którym opublikowano najważniejsze eseje antyfederalistyczne. Brutus odegrał istotną rolę w zabójstwie Juliusza Cezara, żeby powstrzymać go przed zniszczeniem republiki, położenia republice kresu i przemienienia jej w imperium. Ale przeczytajmy teraz fragment eseju "Federalist No. 10". Kiedy będę czytać, pamiętajcie o kilku koncepcjach. O tych rodzajach demokracji, o których mówiliśmy w innym filmie. Czy Madison... W "Federalist No. 10". Czy opowiada się po stronie demokracji uczestniczącej czy przeciwko niej? Czy uważa pluralizm za dobry czy za zły pomysł? Czy jest bardziej po stronie demokracji elitarnej czy przeciw niej? "Do mieszkańców stanu Nowy Jork" Tak jak "Brutus". Ten esej też został zaadresowany do mieszkańców Nowego Jorku, bo to był bardzo ważny stan. Próbował przekonać ich w tym przypadku do stanięcia po stronie Konstytucji. "Pośród licznych zalet, jakie obiecuje nam dobrze zorganizowana unia, żadna nie zasługuje na dokładniejsze omówienie niż jej skłonność do niszczenia frakcji i kontrolowania przemocy z ich strony." Czyli dobrze zorganizowana unia będzie zdolna do kontrolowania agresji ze strony frakcji. W zasadzie to jest w tytule. "Unia pełni rolę obrońcy przed frakcjami politycznymi i powstaniami. "Wszędzie słychać skargi naszych najbardziej rozważnych i cnotliwych obywateli, że nasze rządy są zbyt niestabilne, że dobro publiczne jest lekceważone podczas konfliktów pomiędzy rywalizującymi partiami i że podejmowane środki zbyt często są podejmowane niezgodnie z zasadami sprawiedliwości i z prawami mniejszości, ale są podejmowane przez przeważającą siłę dominującej większości, która ma w tym swój interes" Już zarysowuje niektóre problemy. Problem z frakcjami, problem większości dominującej nad mniejszościami lub prawami mniejszości. "Nie potrzeba mówić, że oświeceni mężowie stanu będą w stanie pogodzić sprzeczne interesy" - sprzeczne interesy różnych frakcji - "i podporządkować je dobru publicznemu. Oświeceni mężowie stanu nie zawsze będą u steru. Można stwierdzić, że czysta demokracji, przez którą rozumiem społeczność składającą się z małej liczby obywateli, którzy zbierają się i osobiście zarządzają, nie może dopuścić żadnego lekarstwa na niegodziwości frakcji." Czyli czystą demokrację, która jest najbliższa demokracji uczestniczącej, Madison uznaje tutaj za system, w którym nie można dopuścić żadnego leku na niegodziwości frakcji; że ona nie pomoże w tej sytuacji. "Wspólne dążenia i interesy będą w prawie każdym przypadku odczuwane przez większą grupę z całości. Nic nie powtrzyma bodźców, które popychają ich do poświęcania mniejszości lub okropnej jednostki. Dlatego takie demokracje zawsze były pełne widowiskowych zawirowań i sporów. Zawsze okazywały się niezgodnymi z bezpieczeństwem jednostki lub prawami jednostki. Ogólnie rzecz biorąc, ich życie było tak krótkie, jak brutalne były w ich uśmiercaniu." Co więc Madison myśli o demokracji uczestniczącej? Prawda, nie ma o niej zbyt dobrego zdania. Mówi: patrzcie, większość przejmie władzę i zdeptają prawa wszystkich pozostałych. Więc oczywiście uważa, że demokracja uczestnicząca nie jest dobra. Republika, przez którą rozumiem rząd, w którym znajduje się systemem reprezentacji, otwiera inną perspektywę i obiecuje lekarstwo, którego szukamy." Według jego definicji republika to system, w którym obywatele są reprezentowani przez innych. Dwa istotne punkty, które różnią demokrację lub czystą demokracją od republiki, to po pierwsze przekazanie rządów niewielkiej grupie obywateli wybranych przez pozostałych." Mówi, że w republice deleguje się rządy niewielkiej liczbie obywateli wybranych przez resztę. "Po drugie większa liczba obywateli i większy obszar kraju, nad którymi można rozciągnąć republikę." To jest ciekawe, bo w "Brutusie No. 1" pada argument, że republiki nie są dobre w rządzeniu nad wielkim terytorium. Tutaj Madison twierdzi, że republika jest lepsza w rządzeniu wielkimi obszarami kraju, wielką liczbą obywateli. "Skutkiem pierwszej różnicy..." - czyli dotyczy to posiadania reprezentantów, posiadania demokracji reprezentatywnej - "jest udoskonalenie i powiększenie poglądów opinii publicznej, przekazując je poprzez wybrane ciało złożone z obywateli, których mądrość najlepiej rozpozna interes państwa, którzy dzięki swojemu patriotyzmowi i umiłowani sprawiedliwości będą najmniej skłonni do poświęcania jej z krótkotrwałych i stronniczych względów. Przy takiej regulacji może się zdarzyć, że głos publiczny wypowiadany przez przedstawicieli narodu, będzie bardziej zgodny z dobrem publicznym niż gdyby był wypowiadany przez sam naród. To jest bardzo, bardzo ciekawe, bo przed chwilą widzieliśmy, że Madison nie był zwolennikiem demokracji uczestniczącej, a tutaj mówi: patrzcie, jeśli zbierze się poglądy i one przejdą przez ciało złożone z wybranych obywateli, to ci ludzie mogą reprezentować dobro publiczne lepiej niż sam naród. Tutaj Madison jest wyraźnie zwolennikiem demokracji elitarnej, w której mamy ograniczoną liczbę ludzi, którzy uczestniczą w życiu publicznym. Podnosi argument, że oni mogą reprezentować potrzeby narodu lepiej niż sam naród. "Z drugiej strony skutek może być odwrotny." Więc on przyznaje, że druga strona sporu może mieć trochę racji. "Ludzie o wybuchowym temperamencie, lokalnych uprzedzeniach lub złowrogich zamiarach, mogą poprzez intrygi, korupcję lub inne działania najpierw pozyskać poparcie a później zdradzić interesy narodu. Wynika z tego następujące pytanie: które republiki - małe czy rozległe - sprzyjają wyborom odpowiednich strażników dobra publicznego. Jest ono wyraźnie rozstrzygnięte na korzyść tych drugich" - czyli duże republiki - "z dwóch oczywistych względów. Po pierwsze bez względu na to, jak mała byłaby republika musi mieć określoną liczbę przedstawicieli, aby ustrzec przed utworzeniem się kilkuosobowej elity. Jak duża nie byłaby republika, przedstawiciele muszą być ograniczeni do określonej liczby, aby ustrzec się przed dezorientacją tłumu." To jest bardzo ciekawe. Mówi: patrzcie, bez względu na to, jak duża będzie republika, potrzebna będzie pewna liczba przedstawicieli. Jeśli będzie ich byt mało, to będą w stanie przejąć kontrolę na wszystkim, ale jeśli będzie ich zbyt dużo będzie to dezorientujące. "Z tego powodu liczba przedstawicieli w obu przypadkach nie jest proporcjonalna do liczby wyborców." Proporcje nie mogą być takie same w zależności od liczby mieszkańców "będąc proporcjonalnie większą w małej republice, jeśli proporcja odpowiednich osób nie będzie mniejsza w większej republice niż w mniejszej. Jej twórca będzie miał większą możliwość i większe prawdopodobieństwo wyboru." Tutaj mówi tak: w dużej republice łatwiej jest znaleźć dobrych przedstawicieli niż w małej republice. Raz jeszcze chce ludzie, których w jakiś sposób uznaje za elitę. Bardziej wykształconych, kogokolwiek można uznać za eiltę. Ze względów czasowych zostawię was w tej części filmu, a w części drugiej zobaczymy Jamesa Madisona dalej opowiadającego się nie tylko za republiką, ale też za dużą republiką, którą ustanawia Konstytucja USA. Będzie przekonywał, że obywatele są lepiej reprezentowani w rządzie oraz że społeczeństwo będzie bardziej pluralistyczne, co będzie zupełnie inne od tego, co uważali antyfederaliści