If you're seeing this message, it means we're having trouble loading external resources on our website.

Jeżeli jesteś za filtrem sieci web, prosimy, upewnij się, że domeny *.kastatic.org i *.kasandbox.org są odblokowane.

Główna zawartość

Imigracja i migracja w wieku pozłacanym - film z polskimi napisami

Amerykańskie miasta doświadczyły gwałtownego rozwoju podczas pozłacanego wieku. Co sprowadziło ludzi do miast i czego w nich doświadczyli? W tym nagraniu Kim omawia stałe i zmienne wzory w imigracji w latach 1865-1898.

Chcesz dołączyć do dyskusji?

Na razie brak głosów w dyskusji
Rozumiesz angielski? Kliknij tutaj, aby zobaczyć więcej dyskusji na angielskiej wersji strony Khan Academy.

Transkrypcja filmu video

Oto wykres pokazujący wzrost populacji w amerykańskich miastach w latach 1860 - 1900. W 1860, przed wojną secesyjną Nowy Jork był największym miastem w Stanach Zjednoczonych, ale nawet w nim liczba mieszkańców nie przekraczała miliona. Nie było żadnego milionowego miasta w całym kraju w tamtym czasie. Teraz porównajmy, 40 lat później, nie jedno miasto, a trzy stały się miastami milionowymi. Sam Nowy Jork miał prawie 3.5 miliona mieszkańców. Wzrost populacji Chicago był, proporcjonalnie, nawet jeszcze większy. Początkowa liczba 100 000 mieszkańców w 1860 zwiększyła się 17 razy do roku 1900 i wynosiła 1.7 miliona mieszkańców. Na początku Amerykanie byli raczej narodem farmerów. Jednak, począwszy od XIX stulecia, nastąpiła szybka zmiana w kierunku urbanizacji. W 1920 mieszkańcy miast przewyższali liczbą mieszkańców wsi Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy. Dzisiaj ponad 80% Amerykanów mieszka w miastach. Co zatem wpłynęło na zwiększenie populacji miast w dekadach nastałych po wojnie secesyjnej? Głównymi czynnikami były industrializacja, imigracja i migracja. Mówiliśmy już o tych trzech rzeczach pojawiających się w różnych formach w amerykańskiej historii. Od świetnych wynalazków pierwszej rewolucji przemysłowej, przez napływ irlandzkich i niemieckich imigrantów w latach 40-tych XIX wieku, po niepowstrzymany pęd Amerykanów na zachód. A więc industrializacja, imigracja i migracja nie były nowymi czynnikami w społeczeństwie amerykańskim. Jednak pojawiły się unikalne ich aspekty podczas trwania pozłacanego wieku. Wpłynęły one na rozwój miast w tym okresie czasu. Jedną ze zmian była natura pracy, jaką wykonywali ludzie. W pozłacanym wieku zaszła nagła zmiana na rynku pracy w USA. W 1880 roku, pierwszy raz w historii, liczba ludzi, którzy pracowali dla kogoś za wynagrodzenie, którzy mieli szefa i musieli robić co im kazano, by dostać zapłatę, przewyższyła liczbę Amerykanów, którzy pracowali na własny rachunek, takich jak farmerzy, którzy sami mogli decydować, kiedy siać i zbierać swoje plony. Druga rewolucja przemysłowa, która zaczęła się po wojnie secesyjnej, była czasem ekspansji i produkcji przemysłowej. Było więc pod dostatkiem miejsc pracy w fabrykach, większość z nich dla niewykwalifikowanych pracowników, czyli pracowników, którzy nie potrzebowali żadnego specjalnego szkolenia, żeby zacząć pracę. Następowało ogólne przejście od pracy na roli, dla zaspokojenia własnych potrzeb, do pracy w fabryce, dla szefa. Kolejna zmiana podczas pozłacanego wieku widoczna była w imigracji i migracji. Do lat 40tych XIX w. większość imigrantów do USA, stanowili protestanci z północnej i zachodniej Europy, ze względnie zamożnych środowisk. Po wojnie secesyjnej różne czynniki za granicą, połączone z szeroko dostępnymi miejscami pracy w USA, sprowadziły inne typy imigrantów do amerykańskich miast. Ci nowi imigranci, jak ich nazwano, byli głównie z południowej i wschodniej Europy, Meksyku i Azji. Różnili się od starych imigrantów tym, że byli biedniejsi, mieli ciemniejszą karnację i byli katolikami i żydami, a nie protestantami. W dodatku, w tym czasie Afroamerykanie z południa Stanów zaczęli migrować do miast północy i środkowego zachodu. Wszyscy ci imigranci i migranci stanowili dużą siłę roboczą dla przemysłu. Ale dlaczego wszyscy przenosili się do miast? Popatrzmy na czynniki sprzyjające imigracji, które sprawiły, że ludzie opuszczali swoje domy i kierowali się do amerykańskich miast w pozłacanym wieku. Po pierwsze, czynniki negatywne, które popychały ludzi do zmiany swoich warunków życia. Ważnym było ubóstwo i brak mobilności finansowej w ich kraju. W rolników w wielu krajach uderzyła mechanizacja rolnictwa, która właśnie wtedy się wydarzyła. Jedną trzecią ludzi przenoszących się do miast, byli Amerykanie opuszczający farmy i kierujący się do miast po pracę w przemyśle. Kolejnym negatywnym czynnikiem było prześladowanie i dyskryminacja w ojczyźnie. Rząd rosyjski przyjmował coraz mniej tolerancyjną pozycję wobec Żydów w tamtym czasie. Byli oni obiektem prześladowań i czystek etnicznych w Europie. Na amerykańskim Południu pojawiły się prawa Jima Crowa, a wzrost liczby linczów, był wśród powodów decyzji o przenosinach, które Afroamerykanie podejmowali po wojnie secesyjnej. Jakie jednak pozytywne czynniki przyciągały ludzi do miast? Wielu ledwo wiążących koniec z końcem imigrantów nie miało pieniędzy, by udać się gdzie indziej. Gdy już przyjechali do miasta, po prostu zostawali. Jednak ludzie przenosili się do miast głównie po to, by znaleźć pracę. Dzięki silnikom parowym i elektryfikacji fabryki nie musiały już być usytuowane blisko wody. Miasta rozwijały się więc jako centra przemysłowe. Często miasta rozwijały się jako centra konkretnego przemysłu, tak jak przemysłu stalowego w Pittsburghu, pakowalni mięsa w Chicago, czy odzieżowego w Nowym Jorku. W miastach były też społeczności, które mogły udzielić ludziom wsparcia. Wcześniej przybyli imigranci mogli wysłać pieniądze i wiadomości do swoich rodzin i przyjaciół w ojczyźnie, by pomóc im przenieść się i ustatkować. To umożliwiało rozwój dzielnic miejskich, gdzie ludzie z podobnych środowisk mówili tym samym językiem, jedli to samo jedzenie i wspomagali się wzajemnie. W enklawach etnicznych, jak te, ludzie mogli czytać gazety, a nawet oglądać przedstawienia teatralne w swoich językach. Zakończmy temat dwoma relacjami z życia imigrantów przybyłych do amerykańskich miast w tym czasie. Pierwsza jest o Lee Chew, który wyemigrował do San Francisco z Chin w wieku 16 lat w 1880 roku. Napisał on: "Gdy przybyłem do San Francisco, jeszcze przed ustawą o wykluczeniu, byłem na wpół zagłodzony, bo bałem się jeść pożywienia barbarzyńców. Jednak kilka dni życia w chińskiej dzielnicy sprawiło że znów byłem szczęśliwy. Ktoś załatwił mi pracę służącego u amerykańskiej rodziny. Kiedy zaczynałem dla niej pracować, nie znałem angielskiego, nie wiedziałem nic o obowiązkach służącego, nie rozumiałem, co mówiła do mnie pani domu, ale pokazała mi jak gotować, prasować zamiatać, ścierać kurze, słać łóżka, myć naczynia, myć okna, mosiądz, czyścić sztućce i tym podobne. W sześć miesięcy nauczyłem się robić te rzeczy dość dobrze i dostawałem 5 dolarów na tydzień i wyżywienie i odkładałem około 4.25 dolara na tydzień. Nauczyłem się trochę angielskiego. I wysyłałem rodzicom pieniądze. Mimo że dobrze się ubierałem, żyłem i miałem na przyjemności byłem często w chińskim teatrze i na przyjęcia w Chinatown, zaoszczędziłem 50 dolarów przez pierwsze sześć miesięcy." Druga opowieść jest o Mary Antin. Emigrowała do Bostonu z obszaru obecnej Białorusi w wieku 13 lat w roku 1894. Napisała: "Pierwszy posiłek był lekcją o różnorodności przedmiotów. Mój ojciec wyjął kilka rodzajów jedzenia, gotowego do spożycia, nie gotując go, z małych puszek. które miały na sobie różne nadruki. Próbował przedstawić nam dziwny, oślizgły owoc, który nazwał bananem, ale pierwszym razem nie przypadł nam do gustu. Drugiego dnia przyszła dziewczynka z budynku naprzeciwko i zaoferowała nam, że zaprowadzi nas do szkoły. Mojego ojca nie było, ale nasza piątka już nauczyła się kilku słów po angielsku. Znaliśmy słowo 'szkoła'. Rozumieliśmy, że to dziecko, które nigdy wcześniej nas nie widziało i nie mogło wymówić naszych imion, w tylko trochę lepszym ubraniu niż nasze, dało nam wolność, jaką było chodzenie do szkoły. Musieliśmy iść do sklepu i ubrać się od stóp do głów w amerykańską odzież. Musieliśmy pojąć tajemnice piecyka żeliwnego, tarki do prania, rury głosowej, a przede wszystkim nauczyć się angielskiego. Z naszymi znienawidzonymi ubraniami imigrantów zrzuciliśmy nasze niemożliwe do wymówienia hebrajskie imiona. Komitet złożony z naszych przyjaciół, przybyłych kilka lat wcześniej, podeliberował trochę i wymyślił nam amerykańskie imiona." Jakie zatem podobieństwa i różnice widzicie pomiędzy doświadczeniami Lee Chew i Mary Antin? Jak myślicie, dlaczego wyemigrowali do amerykańskich miast i jak wyglądało ich dalsze życie w pozłacanym wieku?