Główna zawartość
Algebra (cały materiał)
Niezdefiniowane i nieokreślone wyrażenia
Zastanawiamy się ponownie nad problemem dzielenia jakiejś liczby przez zero i dzieleniem zera przez zero. Pokazujemy, używając ogólnych rozważań matematycznych, dlaczego tak postawione zadania są niezdefiniowane i nieokreślone. Stworzone przez: Sal Khan.
Chcesz dołączyć do dyskusji?
Na razie brak głosów w dyskusji
Transkrypcja filmu video
Raz jeszcze sami zastanówmy się, tak jak zrobił to jakiś
starożytny filozof/matematyk, próbujący do końca
uzupełnić matematykę, aby nikt mu nie zarzucił,
że pozostawił nieokreśloność tam, gdzie można by tego uniknąć. Jednak gdy próbuje się
uzupełniać matematykę, zwłaszcza w dziedzinie
mnożenia i dzielenia, z kilkoma zasadami
trudno się rozstać. Czujemy na przykład,
że każde określone dzielenie powinno być odwracalne
przez mnożenie. To niemal intuicyjne,
dlatego zakładamy… dlatego zwykle zakładamy, że jeśli bierzemy
do dzielenia jakąś liczbę i dzielimy ją przez liczbę, w przypadku której
wynik dzielenia jest określony… czyli gdy podzielę przez tę liczbę,
a potem pomnożę przez tę samą liczbę, to powinienem uzyskać
tę początkową liczbę; powinienem uzyskać „x”. I tak jest, gdy mnożymy
lub dzielimy zwyczajne liczby. Jeżeli policzę 3 ÷ 2 × 2,
to otrzymam 3. A jeśli policzę, powiedzmy,
10 ÷ 5 × 5, to otrzymam z powrotem 10. Kolejna reguła,
z którą trudno mi się rozstać. Czuję, że każde twierdzenie
musi być spójne z tym: x razy x… Przepraszam, x razy zero. Lepiej użyję tu kropki. x razy zero musi się równać zero dla… dla każdego x. Czuję się do tego przywiązany. Gdy stawiam nowe twierdzenia, te dwie
zasady nie mogą być z nimi sprzeczne, bo nie mogą być nieprawdziwe. Powziąwszy te założenia, możemy przystąpić do badania
problemu dzielenia przez zero. Na początek może
spróbujmy uznać to za określone. Załóżmy, że mamy… Zróbmy kolejne założenie, że x to jakaś niezerowa liczba. x to niezerowa liczba i mówimy: być może najłatwiej będzie stwierdzić, ile jest równe x przez zero, po prostu zakładając,
że to jest określone i patrząc, co z tego wyjdzie. Może uda się znaleźć wynik. Przyjmijmy więc,
że x dzielone przez zero jest równe…
powiedzmy, że jest równe y. Użyję innej litery,
żeby nie myliło się z tym. Powiedzmy, że to jest równe k. Cóż, jeśli to jest wyrażenie prawdziwe
i określa wynik dzielenia przez zero, to według tej zasady, pomnożenie przez zero
da nam z powrotem tę liczbę. To są zasady,
które nie mogą być z tym sprzeczne. Zobaczmy, co wyjdzie. Skoro x dzielone
przez zero równa się k. Po lewej będę miał dzielenie
przez zero i mnożenie przez zero. Jeśli strony są równe
i robię coś po jednej z nich, to muszę zrobić to samo po drugiej. To musi być równe temu, bo pomnożyłem obie strony przez zero. Według tej reguły,
której nigdy nie odpuszczę, lewa strona tego równania musi być równa x… To musi być równe x, a według tej drugiej reguły,
której nigdy nie odpuszczę, prawa strona tego równania
musi być równa… Prawa strona musi być równa zero. No i wyszła nam sprzeczność. Założyłem, że x nie równa się zero, a tu mi wyszło, że x równa się zero. Nie zamierzam odrzucić
tej reguły, a właściwie obu. Nie zamierzam odrzucić reguły,
że wynik dzielenia przez zero, a właściwie wynik
dzielenia przez cokolwiek i mnożenia przez to coś
da mi wyjściową liczbę. I nie odrzucę reguły,
że cokolwiek razy zero to zero. Spośród tego wszystkiego,
mogę odrzucić tylko jedno. Mianowicie to twierdzenie. Mówię więc: chyba k będzie
musiało pozostać… k będzie musiało pozostać nieokreślone. Cała ta sprzeczność
pojawiła się tylko dlatego, że próbowałem określić
wynik dzielenia przez zero. Mamy to z głowy, ale to był przypadek,
kiedy x nie równa się zero. A co będzie dla x równego zero? Zastanówmy się. Rozważmy to. Znów spróbuję uznać to za określone. Zakładam… zakładam… że zero dzielone przez zero jest równe jakiejś liczbie. Może znów przyjmijmy,
że jest równe k. I znów użyjemy
tego samego rozumowania. Przepiszę: zero dzielone
przez zero równa się k. Zaznaczę zera kolorami. To fioletowe zero, a to niebieskie zero. I tu także nie odrzucę reguły, że jeśli mam liczbę x, podzielę ją przez coś
o określonym ilorazie, a potem pomnożę przez to samo,
to otrzymam z powrotem x. Nie odrzucę tej zasady. Prędzej uznam,
że takie dzielenie nie ma sensu. Najpierw więc pomnożę
lewą stronę przez zero. Z tej reguły, której nie odrzucę, wynika, że to powinno się uprościć do fioletowego zera – to całe wyrażenie. I znów, wszystko co robię
po jednej stronie równania muszę też zrobić po drugiej stronie. Aby te strony nadal były sobie równe, muszę zrobić po prawej
to samo, co po lewej. Pomnóżmy prawą stronę. Pomnóżmy prawą stronę przez zero. Po lewej otrzymałem zero. Fioletowe zero. A po prawej otrzymałem… wychodzi zero, ale zostawię, jak jest. k razy zero. k · 0 To, co tu widać,
nie wygląda na sprzeczność. Jest prawdziwe dla każdego k. Dokładnie odzwierciedla
jedno z moich niezłomnych założeń, których nigdy nie odrzucę. Zatem to prawda. Zapiszę to. To jest prawdziwe dla każdego… prawdziwe dla każdego k. Nie ma tu sprzeczności,
ale problem w tym, że interesuje mnie k,
a nie samo równanie. Lepiej, gdyby wyszło k równe zero, albo jeden, albo minus jeden. A tu widzę, że uwzględniając te reguły wartość k może być dowolna,
absolutnie dowolna. Nie udało mi się ustalić,
ile k się równa. Może być równe 100000, 75 albo cokolwiek. Wartość dowolna. Nie da się… Nie da się określić… wartości k. Dlatego, gdy wejdziemy w niuanse, tak jak dawni uczeni
musimy uznać, że nie wiemy, ile to jest
zero przez zero. Nie ma spójnej odpowiedzi. Wynik jest nieokreślony. Nie ma odpowiedzi,
która byłaby lepsza niż inne. Ale widzimy pewne niuanse. Wartości 1/0
nie zdołaliśmy określić, bo prowadziła do sprzeczności. Natomiast 0/0 ma wartość dowolną. Niemożliwą do oznaczenia. Dlatego, na zajęciach
z wyższej matematyki… (Słyszy się to zwłaszcza na analizie.) mówimy, że wynik dzielenia
zera przez zero jest nieoznaczony. Nieoznaczony.