Według mnie,
trzecioklasiści w czasie takich lekcji realizują to, co nazywamy nauką
praktyczną, opartą na zadaniach. Dzieci w lot pojęły tę koncepcję. Rozmawiałam z trojgiem, czworgiem. Gdy pytałam o czujniki i robota, każde umiało wyjaśnić,
dlaczego uderzył w ściankę i zmienia kierunek obrotów silnika. Zdumiało mnie, że dzieci przyswoiły
takie pojęcia i słownictwo. Kiedy to popchniemy, włączy się silnik i robot skręci. To są czujniki. Kiedy uderzą w ściankę, robot pojedzie do tyłu. Od pierwszego dnia
wprowadzania materiału, od samych podstaw poprzez kolejne etapy, uczniowie byli bardzo zainteresowani. Ponieważ wiedzieli,
że w końcu skonstruują robota. Byli zainteresowani całym procesem. Kiedy już wyszliśmy poza teorię i wkroczyliśmy w fazę praktyczną, dzieci były pełne emocji. Z radością używały
pistoletów z klejem i uczyły się lutowania. Aż przyjemnie było na to patrzeć! Najtrudniej było lutować i kleić na gorąco. Kiedy sprawdzaliśmy robota
w labiryncie, stół był trochę śliski, więc robot źle jeździł. Ślizgał się po blacie. Musieliśmy dołożyć
drugą warstwę gumy. Ja przy tej okazji nauczyłem się, że nie wiemy, czego nie wiemy. Jasne! To nieocenione:
możemy przyjść do klasy i przekonać się,
czy nasze założenia były słuszne. Lepiej wiemy, co się sprawdza
i jak można oceniać postępy. To było przesunięte za głęboko, więc robot jeździł bardzo wolno. Jak cofniemy,
będzie jeździł szybciej. Oporniki oddzielają diody,
bo prąd jest za silny. Tutaj są diody LED… A to przełączniki. I koszyk na baterie, z bateriami. To zrobiliśmy
ze spinaczy do papieru. Tu jeszcze inne przełączniki. Tu oporniki. Silniczki. Widać lut,
którym połączyliśmy przewody. Zaskoczyło mnie
ich zrozumienie adaptacyjne. Czemu nie? Dzisiaj ktoś mi powiedział: „To nie powinien być wyjątek,
uczmy tak zawsze”. No właśnie! Dlaczego tak nie uczymy? Przecież można prowadzić
takie zajęcia. Tutaj najważniejsze
jest doświadczenie praktyczne. W książkach przeczytają teorię: o atomach, energii i jej źródłach… Uczą się, że źródłem energii
jest np. światło słoneczne i że używając ogniwa słonecznego, można tę energię wykorzystać. Na własne oczy widzą
zapalającą się diodę LED. To wiele im daje.