Główna zawartość
Makroekonomia
Kurs: Makroekonomia > Rozdział 3
Lekcja 3: Short-run aggregate supplyKrótkookresowa zagregowana podaż
We claim that the short-run aggregate supply (SRAS) curve is upward sloping, but why? In this video, we explore the justifications for the aggregate supply curve to be upward sloping in the short-run. Stworzone przez: Sal Khan.
Chcesz dołączyć do dyskusji?
Na razie brak głosów w dyskusji
Transkrypcja filmu video
W kilku ostatnich odcinkach
powoli tworzyliśmy model popytu globalnego
i podaży globalnej. Robimy to, by wyjaśnić, skąd się biorą
krótkookresowe cykle gospodarcze i dlaczego gospodarka
nie rozwija się w stabilnym tempie dzięki wzrostowi liczby ludności
i poprawie produktywności. Trzeba sobie uświadomić... to dotyczy wszystkiego, czego uczymy się
w dziedzinie mikro- i makroekonomii, że to tylko model. Żeby korzystać z takich modeli, musimy dokonywać ogromnych uproszczeń. Na wszystkie modele trzeba patrzeć
krytycznie. To jedno z ujęć tematu; może uznacie je za nadmierne
uproszczenie, zechcecie coś zmodyfikować. Musicie rozumieć,
że macie do czynienia z modelem. Robimy te uproszczenia, żeby opisywać
bardzo skomplikowane zjawiska dość prostymi wykresami i wzorami, żeby pojąć twór
tak skomplikowany jak gospodarka. Z setkami milionów uczestników,
z których każdy ma w mózgu miliardy neuronów
i robi różne szalone rzeczy. Udaje nam się sprowadzić wszystko
do wykresów i równań. W poprzednim odcinku rozpatrywaliśmy
podaż globalną w ujęciu długookresowym. Krzywa długookresowej podaży globalnej. W modelu globalnego popytu i globalnej
podaży (AD-AS), założyliśmy, że, długookresowo, realna produkcja
gospodarki nie zależy od ceny. Że cena to tylko wartość liczbowa,
a ludzie po prostu dostosują produkcję. Gospodarka zmodyfikuje produkcję,
by swobodnie wytwarzać potrzebne dobra. Chcę podkreślić jedno: to nie jest maksymalna
produkcja gospodarki. Można to uznać za naturalną...
ujmę to tak. To wszystko tutaj można uznać
za naturalną produkcję. Naturalna... naturalna realna produkcja gospodarki. „Naturalna" -- to znaczy, że w gospodarce
zawsze będą jakieś niedoskonałości. Ludzie będą zmieniać pracę,
niektórzy się przebranżowią, będzie jakaś rotacja... Niektórzy umrą,
trzeba będzie zatrudnić innych... Jest normalna,
naturalna stopa bezrobocia. W większości gospodarek
ludzie nie pracują od rana do nocy. Biorą wolne, odpoczywają. Z powodu tych i innych czynników, w gospodarce nie istnieje
efektywność doskonała. To naturalny, zdrowy poziom produkcji. Można by nakreślić teoretyczny
poziom produkcji... zrobię to tutaj. To jest teoretyczny poziom produkcji, który można by uważać za maksymalny. Zaznaczę to tutaj. Tu będzie maksymalna produkcja. Maksymalny poziom, przy uwzględnieniu
technologii oraz liczby ludności. Ten poziom jest teoretyczny,
trudno byłoby ująć go liczbowo. Gdyby ludzie pracowali bez przerwy, nie brali urlopu, nie dosypiali; gdyby każdy pracował tam,
gdzie osiąga największą wydajność, to produkcja sytuowałaby się tutaj
-- ale to niemożliwe. Ten poziom jest niżej. To zdrowy poziom produkcji gospodarki. W tym odcinku pomówimy o podaży
globalnej w ujęciu krótkookresowym. Zobaczymy,
że aby ten model się sprawdził, aby model globalnego popytu
i podaży był rzetelny, musimy założyć wzrost krzywej
krótkookresowej podaży globalnej. Ta krzywa może wyglądać tak.
Właśnie tak. I oczywiście, doprowadzi to... zrobię tak. Załóżmy, że to jest
nasz bieżący poziom cen. Tutaj.
To jest długookresowa podaż globalna. Nie zależy od cen,
to naturalny poziom produkcji... Ale w ujęciu krótkookresowym
może wyglądać jakoś tak. Krótkoterminowo może wyglądać tak. Będzie dążyć asymptotycznie tylko dotąd, bo nie przekroczymy
wartości maksymalnej. Tutaj mamy do czynienia... na tej krzywej... narysuję linią przerywaną, bo tak będzie łatwiej. Ręka mi się trzęsie. To jest krzywa
krótkookresowej podaży globalnej. Zobaczymy, że musi się wznosić, żeby ten model dał podstawę
do wyjaśnienia cyklów gospodarczych. Jest też kilka wyjaśnień,
czy raczej teorii, co do wzrostu krzywej podaży globalnej. A zanim jeszcze wytłumaczę,
dlaczego ta krzywa jest rosnąca... To nachylenie krzywej oznacza, że kiedy ludzie produkują
w naturalnym tempie, w gospodarce będzie
pewien poziom bezrobocia. Rosnąca (z jakiegokolwiek powodu)
krzywa pokazuje, że jeśli ceny idą w górę...
to gospodarka jako całość będzie produkować więcej
niż w tym naturalnym tempie. Może zostaną sprowadzeni
ludzie z innych stron kraju; lub gospodarka wciągnie do siły roboczej
osoby wcześniej nieaktywne zawodowo; może będą bardziej
przykładać się do pracy... Może w fabrykach
wydłuży się trochę czas pracy... Może ludzie będą brali mniej urlopów. A przy spadku cen
sytuacja będzie odwrotna. Rosnąca krzywa mówi, że jeśli ceny... ceny globalne,
nie ceny jednego dobra czy usługi. Jeśli ceny globalne spadną,
to w całej gospodarce ludzie będą pracować trochę mniej. Może będą odchodzić z siły roboczej. Krótkookresowo (pamiętajcie:
krótkookresowo) ludzie będą wypadać z siły roboczej,
pracownicy będą brali więcej urlopów... Rozpatrzmy najbardziej
prawdopodobne uzasadnienia wzrostu krzywej podaży globalnej. Pierwsze często nazywa się
teorią błędnego postrzegania. Zapiszę na biało. Teoria błędnego postrzegania. Moim zdaniem,
to całkiem zrozumiałe, że... rozważmy sytuację,
gdy globalne ceny rosną. Globalne ceny rosną. Jeśli jestem indywidualnym
uczestnikiem rynku, np. prowadzę firmę, mogę nie zauważyć od razu,
że rosną ceny globalne. Mógłbym pomyśleć, że rosną
tylko ceny moich dóbr czy usług. Mogę pomyśleć, że zachodzi
zjawisko mikroekonomiczne. Błędnie uznaję to
za zjawisko mikroekonomiczne. Za coś, co dzieje się
tylko na moim rynku. Jeśli więc sądzę
(to nawiązuje do mikroekonomii), że ceny moich dóbr i usług
rosną względem innych... To błędne postrzeganie.
Wszystkie ceny idą w górę. Ale jeśli sądzę, że dzieje się to
krótkookresowo, to działa prawo podaży. Wtedy do akcji wkracza prawo podaży... A to koncepcja mikroekonomiczna,
według której realne ceny... tyko że one są nominalne. Ale jeśli
sądzę, że rosną moje ceny względne, to mam motywację,
by produkować więcej. Myślę, że uzyskam wyższe dochody. Nie od razu zrozumiem,
że moje koszty rosną, to, co mogę kupić za zwiększone
zyski, drożeje... Zatem realnie
moja sytuacja się nie poprawia i pewnie wrócę do swojego
normalnego poziomu produkcji. Kiedy myślę, że ludzie chcą
więcej moich produktów, zaczynam pracować w nadgodzinach,
może zatrudnię więcej osób, będę eksploatował fabryki ponad miarę,
zaniedbam konserwację, byleby wydłużyć godziny pracy... ale z czasem dotrze do mnie,
że błędnie rozumiałem sytuację. Wszystko zdrożało. Realnie,
wcale nie osiągam wyższych zysków. I moja produkcja
wraca do poprzedniego poziomu. Mówię o sobie, ale przecież
ja sam nie napędzam całej gospodarki. Mówię o jednym uczestniku, lecz to dotyczy bardzo wielu osób
w ujęciu globalnym. Jako całość,
może chcą zwiększyć produkcję, a kiedy dotrze do nich,
że wcale nie zarabiają więcej i że to się nie utrzyma, wrócą
do naturalnego poziomu produkcji. Jest też inna teoria,
o której przeczytacie w podręcznikach. Tę inną teorię,
wyjaśnienie czy uzasadnienie, dlaczego krótkookresowa krzywa
podaży globalnej rośnie, czasami nazywa się teorią lepkich płac. Lepkich płac. Rozciągnę to jeszcze na lepkie koszty. Czasami wydzielają teorię lepkich cen, ale moim zdaniem
te teorie są podobne... Lepkie płace,
lepkie koszty i lepkie ceny. Lepkie ceny. Koncepcja ogólna jest taka, że nawet jeśli w ujęciu globalnym
ceny rosną, w całej gospodarce, to nie we wszystkich jej sektorach
rosną w tym samym tempie. Są sektory, w których ceny
są bardziej lepkie niż gdzie indziej. Przyczyn lepkości cen jest wiele. Mogą być np. umowy płacowe, albo ludzie, powoli
uświadamiając sobie, że ceny rosną, mogą renegocjować swoje umowy. Mogą obowiązywać
długookresowe umowy z dostawcami, głoszące, że będziecie płacić stałą cenę
w danym okresie, np. przez cały rok. Zatem nawet jeśli ceny globalne rosną,
to trochę potrwa w różnych sektorach, zanim umowy czy transakcje w tych
sektorach odzwierciedlą to zjawisko. Inny powód,
dla którego w pewnych sektorach nie wszystko zmienia się jednocześnie, ani tak szybko,
jak byście się spodziewali - to tzw. menu costs.
Koszt zmienianych jadłospisów. Chodzi o to, że jeśli ceny się zmieniają, jeśli w ciągu godziny wzrosną o 5%, to nie wystarczy, że przedsiębiorca
podwyższy swoje ceny o 5%. Gdybyście prowadzili restaurację, musielibyście wydrukować
nowe menu, stąd nazwa; dotyczy to nie tylko restauracji,
lecz wszystkiego. Każdego dostawcy. Trzeba by zmienić broszury,
zmodyfikować systemy komputerowe... Trzeba zrobić mnóstwo rzeczy... uprzedzić
sprzedawców o zmianie etykiet z cenami... Trzeba zrobić mnóstwo rzeczy,
żeby zmienić ceny. Z powodu kosztu zmienianych jadłospisów nie wszystkie ceny
będą zmieniać się naraz. Niektóre będą bardziej lepkie niż inne. A dlaczego to może być uzasadnieniem wzrostu krzywej podaży globalnej
w ujęciu krótkookresowym? Powiedzmy, że działam w którejś
z tych branż. I że moja sprzedaż... mogę zmienić ceny, ale powiedzmy,
że moje płace i koszty są lepkie. Zawarłem długookresową umowę, a moi dostawcy
nie mogą szybko podwyższyć cen, więc, krótkookresowo, powiem: „Świetnie: mam duże zyski!". Nawet realnie,
bo moje koszty są dość lepkie, ale nadarza się okazja, mogę podnieść
ceny, postaram się produkować więcej. Fabryki będą pracować dłużej, zrezygnuję
z konserwacji, by produkować więcej. Spróbuję zatrudnić więcej ludzi... Może spróbuję kupić więcej dóbr
i usług po długookresowych kosztach. A dlaczego mówię,
że to jedno i to samo? Wyobraźcie sobie: tu jest firma A, która może podwyższać swoje ceny,
więc jej przychód zaczyna rosnąć. Jej dostawcą jest firma B. Firma B. To tutaj jest lepkie. Lepkie. A kupuje cytryny od B
i sprzedaje lemoniadę. Może podnieść cenę lemoniady,
ale ma krótkookresową umowę na zakup cytryn po stałej cenie. Kontrakt wygaśnie; długookresowo
firma B będzie mogła go renegocjować. Koszty A są lepkie,
ale lepkie są też ceny B. Jedno i to samo: koszty jednej firmy
są w istocie cenami drugiej.