If you're seeing this message, it means we're having trouble loading external resources on our website.

Jeżeli jesteś za filtrem sieci web, prosimy, upewnij się, że domeny *.kastatic.org i *.kasandbox.org są odblokowane.

Główna zawartość

Kompromisy konstytucyjne: Kolegium Elektorów - film z polskimi napisami

Delegaci wypracowali kilka kompromisów, żeby ratyfikować Konstytucję. W tym system wyboru prezydenta.

Chcesz dołączyć do dyskusji?

Na razie brak głosów w dyskusji
Rozumiesz angielski? Kliknij tutaj, aby zobaczyć więcej dyskusji na angielskiej wersji strony Khan Academy.

Transkrypcja filmu video

W tej serii filmów o Konstytucji będziemy omawiać wszystkie elementy równowagi i kompromisu, które pojawiają się w Konstytucji. Równowagę pomiędzy dużymi i małymi stanami oraz pomiędzy różnymi gałęziami władzy. Ale w tym filmie chcę omówić jeden konkretny kompromis zawarty na Konwencji Konstytucyjnej w sprawie procedury wyboru prezydenta Stanów Zjednoczonych i jest to Kolegium Elektorów. Myślę, że te kompromisy pokazują realny konflikt pomiędzy autorami Konstytucji w tym jak postrzegali rewolucję amerykańską. Czy uważali, że rewolucja poszła za daleko, stworzyła zbyt wiele równości i zbyt wiele wolności ludziom, którzy nie byli na to gotowi? Czy też nie poszła wystarczająco daleko? Omówmy tą myśl, że być może rewolucja zaszła zbyt daleko, że przeciętny amerykański Joe, czy też Jedediah - jak sądzę, mógłby być rewolucyjną wersją Joe - miał zbyt duże poczucie własnej wartości, zamierzał zburzyć struktury społeczne, które wydawały się naturalne podczas rewolucji amerykańskiej: zamożne elity, średniozamożni farmerzy brutalni i awanturniczy robotnicy. Pamiętajcie, że jednym z wydarzeń, które doprowadziły do decyzji o zmianie Artykułów konfederacji była rebelia Daniela Shaysa, podczas której grupa zbuntowanych farmerów, weteranów wojny o niepodległość, pomaszerowała przeciwko gubernatorowi Massachusetts. Obywatele byli przyzwyczajeni do buntowania się, najpierw zbuntowali się przeciwko Wielkiej Brytanii. Ale teraz ta wojna już się skończyła i zaczęli się buntować przeciwko rządom stanowym. W Konstytucji można wyczuć, że ojcowie założyciele starali się zrównoważyć demokrację i rząd przedstawicielski z tym, co postrzegali jako zbytnią demokrację. Albo "mobokrację", jak to określali, w której zbuntowany tłum, któremu być może brakowało zalety bycia elitą wykształconych obywateli głupio zniszczyłby rząd, bo nie byli przygotowani do bycia jego częścią. Widać to np. w Senacie. Członkowie Senatu byli nominowani, a nie wybierani aż do XX wieku,. Pomysł, że musi być jedna część władzy ustawodawczej wybierana przez "lepszych" ludzi, ludzi, którzy naprawdę wiedzą, jak wygląda dobre przywództwo, a nie przez tłum, który może ulec wpływom jakiegoś ładnie przemawiającego polityka. Ojcowie założyciele nie chcieli, żeby wszyscy biali mężczyźni głosowali. Chcieli, żeby prawo głosu było zarezerwowane dla elity. Zamożnej, wyedukowanej. Dla tych, którzy byli gotowi do bycia prawymi obywatelami. Dopiero w 1820 roku wszyscy biali mężczyźni mogli głosować w wyborach bez względu na posiadany majątek. Oczywiście dopiero pod koniec XIX w. i w wieku XX kobiety i mniejszości dostaną prawo głosu. Mieli więc bardzo mgliste pojęcie o tym, jaką możliwość produktywnego zaangażowania się w demokrację ma przeciętny obywatel. W Konstytucji wyraża to też procedura wyboru prezydenta. Artykuł II ustanawia władzę wykonawczą i określa, w jaki sposób powinno się przeprowadzać wybory. I jest to dość skomplikowana procedura. Kolegium Elektorów. W uproszczeniu chodzi o to, że obywatele zamiast głosować bezpośrednio na prezydenta, głosują w każdym ze stanów, a później każdy stan ma liczbę elektorów równą liczbie senatorów i reprezentantów. I to ci elektorzy głosowaliby na prezydenta, a ten kto otrzymał najwięcej głosów elektorskich powinien zostać prezydentem. Ten system obowiązuje do dzisiaj. To jest mapa pokazująca aktualną liczbę głosów elektorskich, jaką ma każdy ze stanów. Tak naprawdę intencją ojców założycieli było zapewnienie ochrony urzędowi prezydenta. Wierząc, że możliwe jest, aby lud - nawet najlepszych obywateli - dał się przekonać do głosowania na polityka, który się na ten urząd nie nadaje. Dlatego odsunęli się od demokracji bezpośredniej w stronę bardziej skomplikowanego systemu pośredniego. Tylko po to, żeby wprowadzić dodatkowe zabezpieczenie pomiędzy urzędem prezydenta i niezdyscyplinowanym tłumem.